"Uczucia są niebezpieczne. Jeśli zaczyna się coś czuć, traci się odporność."Śniło mi się, że przechodziłam się korytarzem szkolnym na drugim piętrze. Zwrócona byłam ku moim przyjaciołom. Rozmawialiśmy o zadaniu domowym z matematyki, gdy nagle usłyszałam tuczące się szkoło. Odwróciłam się, ale nic nie zobaczyłam bo zadzwonił właśnie budzik.
Wstałam i złapałam się za głowę. To był ten sam sen, który śnił mi się wczoraj, tylko było w nim więcej szczegółów. Byłam lekko zmieszana.
Wyszłam z pokoju i weszłam do pokoju brata.
-Bu!- krzyknęłam rzucając się na jego łóżko.
-Łaaa!- krzyknął przerażony i zaczął się rzucać w lewo i prawo.
-Spokojnie... to tylko ja.- uśmiechnęłam się wciskając się pod jego kołdrę.
-Co ty robisz?!- powiedział trochę zdenerwowany.
-Budzę cię.- zaśmiałam się cicho.
-Nie chce mi się wstawać.- mruknął przewracając się na drugi bok.
-No to zaraz będziesz chciał.- powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i zaczęłam go gilgotać.
-Hahaha... przestań! Proszę!.- mówił przez śmiech.
-A wstaniesz?- zapytałam przestając go gilgotać.
-Tak, tak!- powiedział z ulgą biorąc głębokie oddechy, żeby uspokoić śmiech.
Wstałam z łóżka i przerzuciłam go sobie przez ramie.
-Idziemy na dół.- zaśmiałam się.
-Puść mnie! Puść mnie!- krzyczał.
Lekko puściłam jego nogi, żeby się przestraszył i szybko je złapałam.
-Łaaa! Nie puszczaj!- krzyczał.
-Zdecyduj się.- zaśmiałam się i zeszłam po schodach.
Gdy postawiłam go na ziemi, zaczął mnie bić i usiadł na krześle przy wyspie w kuchni. Włożyłam naleśniki do mikrofalówki i zagrzałem je. Kiedy mikrofala zapikała, wyciągnęłam z niej naleśniki. Wyciągnęłam z szafki cukier puder i dżem malinowy z lodówki. Jego naleśnika posypałam cukrem pudrem a swojego posmarowałam dżemem malinowym i je zawinęłam. Podałam mu talerz i usiadłam obok.
-Julka jest głupia.- mruknął biorąc gryza naleśnika.
Julia jest w wieku mojego brata. Ma rude, długie, lekko kręcone włosy i zielone oczy. Mieszka w domu obok nas. Jest bardzo bogata i rozpieszczona, ale potrafi być dla mnie miła. Wiele razy uciekał do nas jej pies Luck'i, który tez mnie bardzo lubi bo często się z nim bawię. Byłam w związku z jej bratem, który nazywa się Karol. Jest ode mnie o dwa lata starszy. Jest ciemnym blondynem o ciemno niebieskich oczach. Byliśmy ze sobą tylko dwa tygodnie, ponieważ on się mną tylko bawił i sam powiedział mi to prosto w oczy -"Chciałem zasmakować dziewczyny z sąsiedztwa." Było to dwa lata temu... zanim poznałam Wiktora.
-Dlaczego?- mruknęłam wzdychając.
-Kiedy do niej przychodzę to strasznie się rządzi i...- w tym momencie się wyłączyłam i zaczęłam jeść mojego naleśnika.
-Zamknij już tą jadaczkę i jedz bo się spóźnisz.- powiedziałam stanowczo.
-Dobra, dobra.- mruknął i zaczął jeść.
Zjadłam i włożyłam talerz do zmywarki. Poszłam do łazienki, umyłam się i ogarnęłam włosy. Przyszłam do pokoju i założyłam czarne legginsy z Nike "Just Do It" i szarą bluzę z tej samej firmy.
Zeszłam z plecakiem po schodach na dół i poszłam do przedpokoju. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Był to kolega Piotrka - Mikołaj. Był wyższy od Piotrka i trochę masywniejszy. Miał brązowe włosy i oczy.
-Cześć Klaudia. Przyszedłem po Piotrka.- uśmiechnął się.
-Cześć Mikołaj. Piotrek zaraz zejdzie.- uśmiechnęłam się.
Usłyszałam jak Piotrek szybko zbiegł na dół bo usłyszał głos Mikołaja.
-Pa Klaudia.- powiedział i razem z Mikołajem wyszli.
-Pa, pa.- uśmiechnęłam się i pomachałam do niego, gdy wyszedł za furtkę.
Założyłam na nogi niebieskie Jordany firmy Nike i wyszłam z domu. Większość ludzi uważa, że dostaje co chce bo mam bogatego ojczyma, ale to nie prawda... na wszystkie rzeczy muszę zapracować sama. Niektórzy uważają, że jestem tylko pustą blondynką, która cały czas się śmieje... może jest w tym jakaś racja.
Szłam tą samą drogą do szkoły co wczoraj, przed wczoraj, tydzień temu i miesiąc temu... nic się tu nie zmieniło. Drzewa są na swoich miejscach i bacznie obserwują wszystkich przechodniów. Odczuwam nostalgię.
Dziś lekcje zaczynam od plastyki, z której nie jestem najlepsza, ale się staram... Nauczycielka od tego przedmiotu nie jest do końca normalna... Zawsze na jej lekcjach wkładam słuchawkę do jednego ucha i nic nie robię, ale mam 6 na ładne oczy.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy przenieśliśmy się pod następną klasę. Patrzyłam na biedną Ole, która ledwo dawała sobie radę powstrzymując płacz. wiedziałam doskonale jak to jest... Podeszłam do niej i zaproponowałam pójście do toalety. Zgodziła się. Gdy weszłam do toalety sprawdziłam czy nikogo nie ma a Ola zalała się łzami. Nie mogłam nic zrobić, wiedziałam, że to ponad moje siły więc przytuliłam ją tylko i dałam się wypłakać.
Gdy zadzwonił dzwonek na lekcje rozeszłyśmy się do innych klas. Ja na angielski a Ola na informatykę. Z angielskiego jak się postaram to mogę mieć na luzie 5 bo pisze piosenki po angielsku. Ale mało interesowało mnie co mówiła nauczycielka. Zastanawia mnie co w tym śnie zbiło szkło. Jaki jest ciąg dalszy? Nurtowały mnie takie pytania.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Kolejna lekcja to religia. Ola siedziała pod klasą zwinięta prawie że w kłębek. Podeszłam do niej i zapytałam czy znów ma potrzebę iść do toalety. Pokiwała głową na tak.
Poszłyśmy razem do łazienki i jej zaproponowałam:
-Może byśmy się zerwały z lekcji i trochę rozerwały. -uśmiechnęłam się do niej przyjacielsko.
-Klaudia... ale twoja wzorowa frekwencja...- powiedziała zmartwiona.
-O to się nie martw...- mruknęłam z uśmiechem.
-Ale Andrzej cię zabije...- powiedziała stanowczo.
-Jakoś to przeboleje.- powiedziałam trochę przejęta. -A teraz idziemy.
-No dobra...- powiedziała nie do końca przekonana.
Ola jest osobą, która uczucia tłumi w sobie. Nie lubi się uzewnętrzniać. Jest z Michałem prawie pół roku. Często się kłócą, ale wiem, że to najczęściej wina Oli jednak tym razem przesadził... spotkał się z Marysią chociaż Ola tak bardzo prosiła, żeby tego nie robił.
Poszliśmy na lody do niedalekiej lodziarni. Weszłyśmy i zajęłyśmy miejsca z daleka od okna, żeby żaden nauczyciel nas nie zobaczył. Wzięłam sobie gałkę lodów mojito i maliny a Ola czekolady i truskawki. Kasjer znał mnie i lubił. Nie zadawał pytań dlaczego nie ma nas w szkole.
Nagle coś zabrzęczało w kieszeni mojej bluzy. To telefon. Kacper do mnie napisał.
-"Ładnie to tak uciekać z lekcji?"
Gdy pokazałam go Oli obje zaczęłyśmy się śmiać. Odpisałam mu.
-"Wiesz jak jest. Musiałam trochę poprawić humor Oli."
Jadłyśmy lody i rozmawiałyśmy o nieistotnych rzeczach... byle by nie schodzić na temat Michała.
Dostałam kolejną wiadomość od Kacpra.
-"Jasne. Na razie was kryjemy i mówimy, że jesteście na próbie do konkursu piosenki angielskiej."
Zapomniałam, że moja klasa jest najlepsza pod słońcem i będzie nas kryć.
-"Dziękuje."
Po zjedzeniu lodów poszłyśmy do mojego domu. Weszłam do kuchni.
-Chcesz coś do picia?- zapytałam nalewając sobie do kubka soku pomarańczowego.
-To co ty.- jeden z jej kącików ust uniósł się lekko w górę.
Nalałam jej soku i podałam. Usiadłyśmy w salonie na kanapie i włączyłam nasz ulubiony film -"Igrzyska Śmierci". Obiecałam jej, że przeczytam książkę, ale jakoś mi się do tego nie pali. Mam wszystkie trzy części w pokoju. Dostałam je od niej na urodziny rok temu i do tej pory nawet ich nie ruszyłam.
Po skończeniu filmu zaproponowałam jej, żebyśmy wyszły na zewnątrz i posiedziały na świeżym powietrzu. Zgodziła się.
Ogród był wielki. Rosły w nim czerwone róże a trawa zawsze była zielona i równo przycięta. Rosła w nim duża wierzba pod, którą stała ławka. Często przychodzę tam myśleć.
Położyłyśmy się na trawie twarzami w stronę nieba. Ola włączyła na telefonie piosenkę naszego ulubionego zespołu The Wanted. Rozmawiałyśmy o czymś i o niczym.
Gdy spojrzałam w czyste niebo zobaczyłam tam piękne, niebieskie oczy. Zerwałam się i popatrzyłam dookoła przerażona.
-Co się stało?- zapytała Ola.
-Nie... nic. Coś mi się przywidziało.- złapałam się za głowę i siedziałam tak przez chwilę
Najpierw ten sen... teraz te oczy... zaczynam się bać. Położyłam się na trawie, ale tym razem twarzą do Oli. Zamknęłam oczy i nagle usłyszałam, że drzwi wejściowe się otworzyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz