"Nie cierpię swoich uczuć. I nie cierpię swoich wyrzutów sumienia. Jedne i drugie prowadzą ze sobą ciągłą wojnę, a ja nie jestem pewna, ku czemu powinnam się skłaniać."Chłopak odwrócił się a ja zobaczyłam jego czarne włosy lekko opadające na czoło i niebieskie oczy przeszywające mnie na wylot. W pierwszej chwili skamieniał, ale po chwili podbiegł do mnie i podniósł w górę kręcąc do okoła. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Nawet Hinata stojący na końcu tłumu mnie zobaczył. Wiktor postawił mnie na ziemi i odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Klaudia... ty żyjesz.- powiedział z jakby lekko zaszklonymi oczami po czym mnie pocałował tak jakby chciał nadrobić stracony rok czasu.
Patrzyłam z otwartymi oczami i nie wiedziałam co się dzieje dopóki ktoś mnie od niego nie odciągnął. To był Kai.
-Ej! Zostaw ją! Co ty sobie myślisz?!
Wiktor patrzył na mnie mrużąc oczy i próbując zorientować się w sytuacji. Roześmiał się głośno.
-Więc to dlatego tu jesteś. - zwrócił się do mnie. -Oj maleńka... nieźle wpadłaś. - mruknął i zaczął przeciskać się przez tłum.
Pobiegła za nim grupka dziewczyn. A ja wciąż stałam i nie wiedziałam co się dzieję.
-Skąd go znasz Yuuki? I dlaczego mówi do ciebie "Klaudia"?
-To jest mój były chłopak - powiedziałam nadal nie obecna. -Klaudia to moje prawdziwe imię.
-Ahm... czyli cały czas mnie okłamywałaś?- spuścił głowę.
-Co?! Nic takiego nie zrobiłam... zmieniłam imię bo myślałam, że to pozwoli oderwać się od mojej przeszłości. - powiedziałam patrząc mu w oczy. -Nigdy bym cie nie okłamała. - mruknęłam dźgając go palcem w klatkę piersiową.
Uśmiechnął się lekko i zbliżył do mnie.
-Cieszę się. Bardzo mi na tobie zależy...
Zarumieniłam się i mogłabym go w tej chwili pocałować, gdyby wzrok Hinaty, który z bólem patrzy na każdy mój ruch. Odeszłam się od Kaia i wybiegłam przeciskając się między uczniami. Na końcu wpadłam prosto na Hinate. Czułam się okropnie. Odsunęłam się od niego i biegłam przed siebie. Łzy zasychały mi na policzkach.
Gdy otworzyłam oczy byłam na podwórku. Nie wiedziałam dokładnie gdzie, ale zobaczyłam piękne wiśniowe drzewo. Usiadłam pod nim i skuliłam się. Szlochałam przez całą następną lekcje. Czułam się rozdarta. Czułam się jak najgorsza suka na świecie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki odwróciłam się i zobaczyłam Luke. Trzymał w ręku moją torbę. Szybko otarłam łzy i udawałam jakby nic nigdy się nie stało, ale moje opuchnięte oczy nie zmyliły Luki.
-Yuukiś... co się stało?
-Oprócz tego, że jestem najgorszą suką na świecie to nic!- przycisnęłam głowę do kolan
-Nie mów tak...-usiadł obok mnie.
-Ale to prawda! Rozkochałam w sobie Hinate a nie jestem pewna swoich uczuć do niego, ani do Kaia... - wybuchłam płaczem i przytuliłam się do Luki.
-Nic się nie stało... to nie koniec świata. Możesz im wszystko wytłumaczyć. Tylko zastanów się który z nich jest bliki twojemu sercu.-objął mnie i przytulił lekko.
-Mhm... - mruknęłam pociągając nosem. -Ale nie potrafię odtrącić ani jednego ani drugiego.
-Zastanów się co tak w nich lubisz.
Starałam się skupić, ale bicie jego serca wytrącało mnie z równowagi. Jestem przyzwyczajona, że go nie słyszę. Upajałam się tym dźwiękiem.
-Wybacz. Ale teraz nie potrafię pozbierać myśli.
-Nie martw się... teraz po prostu się uspokój.
-To będzie dość trudne, ponieważ zobaczyłam mojego ex i znów wracam do przeszłości... - mruknęłam.
-Co? Kim on jest?
-Wiktor Lorenco.- mruknęłam.
-Och, naprawdę? Kumplowaliśmy się z nim kiedyś...
-Naprawdę? - zdziwiłam się. -Kiedy to było?
-Tak ze trzy lata temu... zanim wykręcił numer Kaiowi.
-Co mu zrobił? - zapytałam.
-Zrobił z niego pośmiewisko przed całą szkołą.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego.
-Nie gadaj..!
-Naprawdę... to było przykre.
-Nie wierze... chociaż w sumie może i wierzę.- powiedziałam a potem dodałam. -W końcu zdradził mnie z moją byłą najlepszą przyjaciółką.
-Ojej... a to dupek.
-A wiesz co potem powiedział? "To nie moja wina, że wszystkie na mnie lecą. " - nawet mnie to już nie boli. -Przywaliłam mu tak w twarz, że złamałam mu nos... potem już go nie widziałam.
-Zwiał pewnie do swoich panienek...
-Nie obchodzi mnie to już nawet.- mruknęłam.- Chociaż naprawdę za nim tęskniłam... kochałam go a on bez mrugnięcia okiem zamienił mnie na inną.
-Wiesz, że ludzie nigdy nie przestają kochać?
-Tak to prawda... nie kochałam go... byłam zauroczona tym jak gra na gitarze i jak delikatnie się ze mną obchodzi.- westchnęłam.
-Nie szkodzi. Chyba każdy szuka na tym świecie trochę ciepła i miłości... a gdy ją znajdzie to nie chce już utracić. Nie martw się... zawsze masz nas.
Uśmiechnęłam się po czym wybuchłam płaczem i rzuciłam się mu w ramiona.
-Kocham cię...- wydukałam
-C-co?!- podskoczył w miejscu.
-Jak przyjaciela... - mruknęłam ocierając łzy.
-Ufff... przestraszyłaś mnie.- zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się do niego i usłyszałam dzwonek na lekcje.
-Tej lekcji już nie mogę opuścić. - mruknęłam biorąc do ręki torbę. -Dzięki, że ją przyniosłeś.
-Proszę bardzo. Jak będziesz miała problem to jestem do usług.-uśmiechnął się.
-Wiem. - uśmiechnęłam się i ruszyłam razem z nim do wejścia do szkoły.
Pożegnaliśmy się i poszłam na zajęcia z fizyki. Niechętnie, ale poszłam. Wszystkie oczy się we mnie wpatrywały. Mogli by sobie dać spokój. Miałam ich dość.
Gdy siadam do ławki. Nauczycielka kazała nam wyciągnąć kartki i napisać godzinny sprawdzian. Na początku myślałam, że to jakiś żart, ale inni utwierdzili mnie w przekonaniu, że nim nie jest. Wyciągnęłam kartkę i przez godzinę wpatrywałam się w pytania i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Myślałam bardziej o moich problemach osobistych niż o sprawdzianie, który wtedy pisałam.
Gdy skończyła się lekcja nauczycielka powiedziała nam, że na jutro zostaną sprawdzone wszystkie sprawdziany. Super. Jeszcze tego brakowało żeby Kai się na mnie wściekł za oblanie testu. Wysalam ze szkoły i włożyłam słuchawki do uszu. Nie zadzwoniłam po szofera. Poszłam na piechotę szukając odpowiedzi na moje pytania. Z którym z nich chce być? I dlaczego? Przez moje rozterki miłosne nie zauważyłam, że obok mnie zatrzymała się limuzyna i jakaś silna ręka wciągnęła mnie do samochodu zakrywając ręką usta. Zaczęłam się rzucać, ale po chwili poznałam zapach perfum. To Wiktor. Obróciłam się w jego stronę.
-Czego ode mnie chcesz?! - zapytałam zirytowana.
-Spokojnie kotku. - odgarnął mi włosy za ucho. -Tylko odwożę cię do domu.
-Nie potrzebuję żebyś mnie odwoził. - powiedziałam stanowczo i sięgnęłam po klamkę od drzwi.
Wiktor złapał moją rękę w ostatniej chwili.
-Chcesz się zabić? Kai by mi chyba ukręcił głowę.- powiedział ze zgrzytem.
-Już powinien to zrobić. - powiedziałam stanowczo.
-Dalej się gniewasz za to, że cię zdradziłem?- powiedział lekkoduszne.
-Nie wręcz przeciwnie. Mam to w dupie.
Był wyraźnie zaskoczony tym jak mu odpowiedziałam. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Gdy wjechaliśmy na podjazd wysiadłam w gniewie i ruszyłam do drzwi wejściowych. Już chciałam je otworzyć, gdy Wiktor oparł się o nie ramieniem i tym samym zamknął.
-Zaprosisz mnie do środka? - zapytał z uśmiechem.
-Nie. - powiedziałam próbując otworzyć drzwi.
-W takim razie sam się zaproszę. - wszedł szybko do domu i przywitał się z jedną z pokojówek całując ją w rękę.
Ona się zarumieniła i go wpuściła do środka domu. Rzucił się na kanapę w salonie.
-Dawno tu nie byłem.
Usiadłam obok niego.
-Po co tu przyszedłeś?
-Mam informacje, które cie na pewno zainteresują.- powiedział z uśmiechem.
-Jakie ty możesz mieć informację, które mnie zainteresują? - zapytałam niedowierzając.
-Na pewno interesuje cię twój pogrzeb.
To zdanie wystarczy, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Wiktor przygląda mi się tylko uważnie.
-I co mogę zostać? - uśmiechnął się.
-Tak.- odpowiedziałam z niechęcią.
-No dalej. Pytaj. - powiedział.
Nie wiedziałam od czego zacząć.
-Jak się trzyma Ola? - zapytałam.
-Jest z Michałem, który jej pomaga. Bardzo płakała.
Wyobraziłam sobie płaczącą nade mną Ole.
-Co z mamą?
-Dalej jest z tym frajerem Andrzejem. Co dziwne nie płakała nad tobą jak Czarek czy Kacper.
-Płakali?
-I to jak jakieś dwie baby.- powiedział przez śmiech.
-Widzę, że to dla ciebie zabawne... - mruknęłam z irytacją.
-Nawet nie wiesz jaka ta sytuacja jest dla mnie zabawna. Moja była chodzi z moim byłym kumplem.- uśmiechnął się.
-Nie chodzimy ze sobą. - warknęłam.
-Naprawdę? Cała szkoła huczy, że się pobieracie bo masz jego nazwisko.
-Co takiego?! To tylko ze względów bezpieczeństwa.
-Dobra... dobra... teraz moja kolej zadawać pytania.
-Co? O niczym takim nie było mowy.
-Rok po rozstaniu ze mną już się zaręczyłaś? - zapytał poważanie.
-Co? - zapytałam zaskoczona.
-Chłopak nie opuszczał cie na krok. Stał przy twojej trumnie i jej pilnował. Nawet nie wiedział, że w środku nie było twojego ciała.
Otworzyłam buzie i nie wiedziałam co powiedzieć.
-A teraz drugie pytanie. Jak ty się tu do cholery znalazłaś?- zapytał z ironicznym tonem.
-To długa historia... - wydusiłam z siebie.
-Mam czas. - założył ręce na piersi.
Westchnęłam i opowiedziałam mu wszystko co się działo od zaczęcia się snów aż po przebudzenie w domu Kaia. Skupiony przysłuchiwał się każdemu mojemu słowu.
-Nie możliwe, że Wróżka Czasu do ciebie przemówiła. To bardzo potężna istota, której raczej bie interesuje los innych.
-Nie mów tak o Rin! - krzyknęłam i uderzyłam go w ramie.
-Ał. Mówię tylko prwde.
Westchnęłam.
Nagle do domu wszedł Kai. Stanął w drzwiach i spojrzał na nas zdziwiony.
-Yuuki... masz na to wytłumaczenie, prawda?
-Ja... ja...- nie mam żadnego wytłumaczenia.
-Spokojnie. Właśnie się zbierałem.- powiedział Wiktor i wstał ruszając w stronę Kaia. Poklepał go po ramieniu a ten go odtrącił. Wiktor właśnie wychodził, gdy nagle odwrócił się do Kaia.
-Następnym razem jak wybierasz sobie dziewczynę nie zapomnij zapytać jej czy nie jest zaręczona. - wyszedł śmiejąc się.
Spojrzał nią i zmarszczył brwi.
-Zaręczona? Dlaczego od kiedy pojawił się tu Wiktor dowiaduję się o tobie coraz więcej?
-Ponieważ jest moją przeszłością. Wie o byłej mnie o wiele więcej niż ty. Tylko, że ja porzuciłam starą siebie. - przełknęłam ślinę. -Zerwałam zaręczyny w noc przed waszym przybyciem.
Westchnął cicho.
-Okej... wierzę ci.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, ale wiedziałam, że muszę powiedzieć mu prawdę.
-Kai to były zaręczyny wbrew mojej woli. Mój ojczym je zorganizował, nie miałam o niczym pojęcia. Zerwałam zaręczyny jeszcze w tą noc, w którą zostałam zaręczona. Co miałam mu powiedzieć "nie mogę za ciebie wyjść bo jutro umrę" ? Przecież by mi nie uwierzył... - nie zwróciłam uwagi na łzy spływające po moich policzkach.
Zakryłam twarz rękami.
-Boże jak ja mogłam się zgodzić.
Podszedł do niej i chwycił jej twarz w ręce delikatnie ścierając kciukami łzy z jej policzków.
-Już dobrze Yuuki. Nie gniewam się na ciebie.- objął mnie delikatnie.
-To dobrze... - powiedziałam przytulając się do niego.
Pogłaskał mnie po włosach i pocałował w czubek głowy.
Odsunęłam się od niego.
-Dzięki za otuchę. Właśnie się dowiedziałam, że moja matka nie płakała no moim pogrzebie.
-Może płakała dopiero w domu? Każdy przeżywa żałobę po swojemu.
-Kiedy zmarła moja babcia płakała w domu, na pogrzebie a nawet w aucie. - mruknęłam. -Nie rozmawiajmy o tym. Bardziej jestem zirytowana tym, że w naszej szkole wyszła plotka, że się pobieramy.
-Co?! Ja z tobą? Kto tak powiedział?
-Nie wiem kto wypuścił tą plotkę.- westchnęłam. -Ale skoro Wiktor o tym wie to cała szkoła o tym huczy.
-Mhm... trudno. To w sumie nie aż tak źle.
-Nie aż tak źle?! Ja za ciebie nie wychodzę a nawet nie jesteśmy parą!- powiedziałam z irytacją
-Uwierz mi, mogło być gorzej.
-Na przykład?- skrzyżowałam ręce.
-Nie wiem...- schował ręce do kieszeni i odwrócił wzrok.
-Nie ważne. Idę do siebie. - mruknęłam biorąc torbę i kierując się do pokoju.
Rzuciłam torbę w kąt i wyciągnęłam z niej telefon siadając na siedzeniu na oknie. Weszłam w esms'y z Hinatą. Nie dostałam żadnego więc postanowiłam napisać.
Ja: Hej. Co tam? :)Nie odpisywał przez dłuższy czas więc zaczęłam się martwić, ale nagle moja komórka zawibrowała.
Hinata: Kim był ten chłopak?Westchnęłam i odpisałam.
Ja: To był mój były chłopak...
Hinata: Dlaczego cię pocałował?Skąd miałam do cholery wiedzieć. Zrobił to przecież wbrew mojej woli.
Ja: Nie mam pojęcia, ale on dla mnie nic nie znaczy, jest dla mnie nikim. Hinata proszę uwierz mi...
Hinata: Wierzę ci.
Ja: Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Hinata: Ja też Yuuki.Wpatrywałam się w tą wiadomość.
Usiadłam do lekcji i pisaliśmy ze sobą jeszcze długo po tym jak skończyłam je odrabiać. Wieczorem postanowiłam się przejść i pomyśleć nad tym, na którym mi bardziej zależy. I wiedziałam tylko tyle, że jest do bani bo nie potrafię żadnego odrzucić. Wróciłam do domu i zrobiłam sobie ciepłe kakao.
Poszłam do sali kinowej, w której siedział Kai. Usiadłam obok niego.
-Co oglądasz? - zapytałam.
-Eh, jakiś słaby horror.- uśmiechnął się.
-Mhm... - mruknęłam odkładając kakao bo było gorące i spojrzałam na telewizor.
To nie był jakiś słaby horror tylko Ring! I trafiłam akurat na scenę jak wychodzi z telewizora.
-To nie jest żaden słaby horror! Wychodzę.
Złapał mnie za rękę.
-Zostań... proszę.
-Ale jeżeli nie będę mogła zasnąć to będzie twoja wina.- powiedziałam siadając koło niego.
-Spokojnie. Nie bój się.- objął mnie jedną ręką.
Przybliżyłam się do niego i cały film oglądałam przez szpary między palcami.
Nagle, z telewizora wyłoniła się postać w białym, zakrwawionym ubraniu i długich ciemnych włosach opadających na twarz. Serce mi zamarło. Patrzyłam z przerażeniem jak postać na czworaka się do mnie zbliża. Gdy dotknęła mnie w nogę zaczęłam z piskiem uciekać do pokoju i się w nim zamknęłam. Serce waliło mi jak szalone i zaczęłam płakać.
Gdy usłyszałam śmiechy na dole wiedziałam, że to był tylko głupi żart, ale nadal byłam roztrzęsiona i siedziałam z przyciągniętymi kolanami do klatki piersiowej w kącie pokoju.
-Hej Yuuki... to był tylko żart.- mruknął Kai opierając się o drzwi.
-Odejdź stąd! Nienawidzę cię!- krzyknęłam wciąż skulona.
-Oj przepraszam...
-Trzeba było myśleć zanim to zrobiłeś.- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie, wybacz Yuuki. To mój pomysł.- odezwał się Tsuki.
-J-jak mogłeś... -wydukałam.
-Przepraszam. To miał być żart... chyba się nie udał. Bardzo mi przykro Yuuki. Możesz tu przyjść i osobiście zdzielić mnie w twarz.
Wstałam opierając się o szafkę nocną i doszłam do drzwi. Przekręciłam klucz i otworzyłam je lekko.
-Jestem zbyt roztrzęsiona żeby to zrobić. - wyszłam przed nich cała zapłakana i trzęsąc się.
-Yuuki... ja cię doprowadziłem do takiego stanu?- Tsuki trochę się przeraził na mój widok.
Odrazu podszedł do mnie i przytulił.
-Strasznie boję się horrorów.- powiedziałam cicho.
-Już dobrze... przepraszam cię, tak mi przykro.- pogłaskał mnie po włosach.
Uspokoiłam się i wytarłam łzy w jego koszule. Odsunęłam się od niego.
-Masz u mnie za to duży minus.- wskazałam z uśmiechem na niego.
-Heh. Bardziej się boję tego co Luca mi zrobi.- zaśmiał się nerwowo.
-Masz racje... powinieneś się tego obawiać.- zaśmiałam się i już nie pamiętałam za co byłam na niego zła.
-Może jak się przyznam to dostanę mniejszą karę...
-Przecież mu nie powiem.- uśmiechnęłam się. -Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Przynieś mi kakao z sali kinowej bo boję się tam wejść.- powiedziałam poważnie.
-Um... okej.- poszedł do sali i po chwili wrócił z kakaem.
Zabrałam je od niego i przycisnęłam do policzka.
-Jeszcze ciepłe. Dzięki.
-Proszę.- uśmiechnął się. -Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
-Jak kiedyś cię o coś poproszę musisz się na to zgodzić.- mruknęłam pokazując mu mały palec mojej prawej ręki. -Obiecaj.
-Okej.- mruknął i skrzyżował z moim małym palcem swój mały palec.
Uśmiechnęłam się i puściłam jego palca.
-Trzymam cię za słowo. A teraz dobranoc.- mruknęłam wchodząc do pokoju.
Usiadłam na oknie i wypiłam kakao. Wzięłam gorącą kąpiel i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć przez ten durny żart. Przyszło mi do głowy tylko jedno. Poszłam na boso do pokoju Kaia. Siedział na łóżku i czytał jakąś książkę przy zapalonej lampce nocnej. Nie zwrócił uwagi na to, że weszłam.
-Nie śpisz jeszcze?- zapytałam cicho.
-Nie... -mruknął odrywając się od książki. -I ty też nie śpisz...
-Nie mogę spać...- mruknęłam nieśmiało.
-Nie możesz spać?- odłożył książkę na szafkę nocną. -W porządku. Chodź tutaj. -mruknął z uśmiechem i przesunął się na łóżku by zrobić jej miejsce.
Uśmiechnęłam się delikatnie i wpełzłam mu do łóżka. Położył się na boku podpierając głowę na ręce i patrzył na nią.
-Nie patrz tak na mnie... nie dość, że pierwszy raz leże sama z chłopakiem w łóżku to ty to jeszcze utrudniasz... - zarumieniłam się.
-Przepraszam... nie mogę się powstrzymać.
Moje serce przyśpieszyło. Głupie serce uspokój się bo jeszcze usłyszy. Nie to pewne że już usłyszał.
-Coś nie tak?- zrobił zmartwioną minę... przy czym wyglądał tak uroczo.
Sięgnął ręką w moją stronę. Im jego ręka była bliżej tym moje serce szybciej biło. Aż w końcu mnie dotknął... pogłaskał mnie swoją zimną dłonią po zaczerwienionym policzku. Potem zjechał niżej zatrzymując się w miejscu gdzie znajduje się aorta.
-Rany... twoja krew buzuje jak szalona.- mruknął. -Czymś się stresujesz?
-Nie... niczym.- odpowiedziałam.
-Jesteś cała czerwona, twoje serce bije nadnaturalnie szybko... czy to arytmia?
-Co? Nie...- powiedziałam a rumieniec znikł z mojej twarz.
-Już ci lepiej?
-Tak zdecydowanie... dobranoc.- obróciłam się na drugi bok.
-Okej...- westchnął cicho i zamknął oczy.
Obróciłam się w jego stronę i zamknęłam oczy.
-Dobranoc. - szepnęłam jeszcze raz.
-Dobranoc Yuuki.- przysunął się do mnie trochę.
Uśmiechnęłam się i zasnęłam.
W końcu to nadrobiłam. Super!!! Akcja się fajnie rozwija i robi się coraz ciekawiej. Czekam na nexa; )
OdpowiedzUsuńTy lepiej weź się za pisanie kolejnego rozdziału bo ja ciągle czekam!!!!!! ;-;
Usuń