"Kiedy ludzie patrzą w przyszłość z nadzieją, otrzymują siłę w teraźniejszości."Śniłam o tej samej łące, która kiedyś mi się śniła. Stałam na nim razem z Kaiem trzymaliśmy się za ręce. Nagle on podniósł w górę moje dłonie i pocałował je. Spuścił je z powrotem na dół i powoli puszczał odchodząc z bólem w oczach. Kiedy się obudziłam zaniepokojona nie było przy mnie Kaia. Leżałam w jego koszuli przykryta kołdrą. Potrzebowałam go zobaczyć, żeby być pewną, że nie odszedł. Zeszłam szybko na boso na dół. Usłyszałam jego głos z kuchni. Z uśmiechem do niej podeszłam, gdy nagle niespodziewanie usłyszałam głos Masaru.
-Kai... takie związki są zakazane.
O czym on mówi? Podeszłam bliżej wejścia, żeby usłyszeć o czym rozmawiają.
-Masaru... ale ja kocham Yuuki.
-Niestety Demon nie może być z Aniołem.
Wybrzmiewało mi to w uszach. Łzy zaczęły same spływać po policzkach i kąpać na drewnianą podłogę. Objęłam się rękami i cicho szlochałam z nadzieją, że nikt mnie nie usłyszy. Nie chce, żeby Kai mnie zostawiał. Nagle, do kuchni wszedł Luca. Było słychać po jego wesołym głosie, że nie wie co się dzieje.
-Gdzie Yuu... tutaj jest!- podszedł do mnie wesoło i przytulił.
Spojrzałam czerwonymi od płaczu oczami na Kaia.
-Yuuki... ty płaczesz?- zapytał zaskoczony. -Dlaczego?
-Obiecałeś mnie nie zostawiać...- wydukałam cofając się do tyłu.
-I tego nie zrobię.- złapał mnie za rękę zanim zdążyłam się cofnąć.
-A-ale Masaru powiedział, że to zakazany związek...- mruknęłam ze łzami w oczach.
-Co mnie obchodzą zasady...
Rzuciłam się mu w ramiona. Kai objął mnie i mocno do siebie przytulił.
-Kocham cię...- szepnęłam cicho tak, żeby tylko on to usłyszał.
-Ja ciebie też...- wyszeptał mi do ucha i pocałował w policzek.
-A o co z tym chodzi? Jakim aniołem? Co? Jak?- Luca wyglądał na zmieszanego.
Odkleiłam się od Kaia i spojrzałam na Luce.
-Jestem Aniołem...- mruknęłam z delikatnym uśmiechem.
-Łaaał. Jak to jest? Masz skrzydła?
-Yyy... nie.- skrzywiłam się.
-Ooo... myślałem, że każdy anioł ma skrzydła...
Zaśmiałam się.
-Wybacz, że cię rozczarowałam.
-Wcale nie... na pewno masz coś lepszego niż skrzydła.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do Luki.
-Dziękuje.
-Ehhh... Kai, musimy uciekać do rodziców.- powiedział wzdychając Masaru.
Spojrzałam na Kaia ze zmartwieniem. Czułam się winna.
-Nie... to nie twoja wina...- powiedział Kai patrząc mi w oczy.
-Nie próbuj mnie pocieszać.- mruknęłam do Kaia. -Doskonale wiem, że to moja wina.
-Tak samo jak moja.
Po obiedzie spakowałam kilka ważnych rzeczy. Kiedy zeszłam na dół czekali tam na mnie Tsuki, Luca i Hinata.
-Co wy tutaj robicie?- stanęłam zaskoczona przed nimi z walizką.
-Jedziemy z tobą.- powiedział Luca.
-C-co?- spojrzałam ze zdziwieniem na Kaia.
-Tak...- kiwnął głową.
Zostawiłam walizkę i przytuliłam do siebie Hinate.
-Jak dobrze wiedzieć, że będziecie bezpieczni.
-A nam dobrze wiedzieć, że ty będziesz bezpieczna.- uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się.
Wyjechaliśmy czterema samochodami. Hinata i Masaru jechali sami, Luca z Tsukim a ja z Kaiem. Droga była jeszcze dłuższa niż do rodziny Hinaty. Dojechaliśmy dopiero późnym wieczorem. Rezydencja rodziców Kaia była ogromna. Miała piękny, duży ogród, który można było oglądać z tarasu. Wokół długiego podjazdu pod domem rosła zielona, idealnie przycięta trawa. Kiedy wjeżdżaliśmy otworzyła się przed nami wielka, zdobiona brama. Gdy podjechaliśmy pod sam wyszłam z samochodu i spojrzałam na wille.
-Jest ogromna...- powiedziałam z otwartą buzią.
-Mhm...- mruknął zamykając samochód.
-Tutaj się wychowywałeś?- podeszłam do niego i złapałam za ręke.
-Tak...- uśmiechnął się do mnie lekko.
Chwile później na podjazd wjechał najpierw Hinata a potem Masaru. Hinata z triumfem trzasnął drzwiami czerwonego ferrari.
-Ha! I co? Wygrałem.- uśmiechnął się dumnie.
Wywróciłam oczami. Tsuki zaśmiał się cicho. Gdy Hinata chciał odejść od auta wywrócił się.
-Panie zwycięzco... zatrzasnąłeś bluzę w drzwiach samochodu.
Wybuchłam śmiechem. Aż brzuch mnie zaczął boleć. Podeszłam do niego cały czas się śmiejąc i podałam mu rękę, żeby wstał.
-Dzięki.- wstał i zaśmiał się.
Wspólnie weszliśmy do domu. Wtedy zobaczyłam najpiękniejszą kobietę chodzącą po tej Ziemi. Blondynka o idealnej figurze i wpatrującymi się we mnie zielonymi oczami. Mężczyzna wysoki, dobrej budowy podobny do Masaru. Obejmował kobietę w pasie i uśmiechał się do nas. Nagle zza rogu wybiegła Shinobu. Chciała podbiec do Kaia, ale kiedy zobaczyła, że trzymamy się za ręce. Zmierzyła mnie zimnym wzrokiem. Nic się nie zmieniło. Dalej mnie nie lubi. Szybko puściłam jego rękę i udawałam, że o niczym nie wiem.
-Witajcie.- kobieta uśmiechnęła się lekko .
-Miło mi panią poznać.- ukłoniłam się lekko ze względu na jej statut społeczny.
-Zaprowadzę was do pokoi.
Mój pokój był w innej części domu. Podziękowałam mamie Kaia i weszłam do pokoju. Był duży i oświetlony przez dwa duże okna. W rogu stało dwuosobowe łóżko. Po chwili oglądania pokoju rzuciłam się na łóżko. Topiłam się w nim. Leżałam tak chwile wpatrując się w sufit. Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał. Zerwałam się i usiadłam na łóżku.
-Proszę.
Kai wszedł do mojego pokoju.
-Kolacja... idziesz?
-Nie jestem głodna.- mruknęłam kładąc się na łóżku.
Przez tą całą sytuację znów przestałam jeść. Koszulka podwinęła mi się trochę do góry. Kai zobaczył moje wystające kości miednicowe.
-Yuuki... musisz coś zjeść.
-Nie mogę... cały czas myślę o tym, że może się wam coś stać, jestem zdruzgotana...- mruknęłam kładąc dłonie na oczach. -Nie mogę myśleć a co dopiero jeść
-Ale głodzenie się nie jest dobre. Mam cię pilnować?- to zabrzmiało jak groźba.
-Nie... ja chętnie coś zjem.- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
Wszyscy zasiedli przy dużym, zdobionym, dębowym stole. Na stole było wszystko od ulubionej zupy pomidorowej Kaia po pieczony stek. Sięgnęłam po bułkę. Kai spojrzał na mnie lekko zirytowany i zaczął mi ładować na talerz jedzenie.
-Kai ja tego nie zjem...- zatrzymałam jego rękę.
-Dasz radę...- nie zważał na to co mówię.
Westchnęłam i wzięłam się za jedzenie. Na moim talerzu była góra pure z ziemniaków, kotlet schabowy, surówka z kapusty pekińskiej. Po dwóch kęsach byłam już najedzona, ale na końcu na moim talerzu został tylko kawałek kotleta. Wstałam od stołu.
-Dziękuje. - mruknęłam i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel.
Założyłam na siebie tylko "byłą" koszulkę Kaia i majtki. Z mokrymi włosami położyłam się do łóżka. Leżałam na boku i wpatrywałam się w księżyc. Bałam się zasnąć bo byłam przerażona, że może mi się przyśnić koszmar z łowcami. Nagle drzwi mojego pokoju się uchyliły. Zerwałam się w górę.
-Hej... też nie możesz spać?
-Mhm...- mruknęłam.
-Mogę spać z tobą?
-Tak.- powiedziałam i przesunęłam się bardziej pod okno.
Uśmiechnął się.
-Dzięki...
Kai położył się koło mnie a ja położyłam mu głowę na klatce piersiowej.
-Boję się o ciebie Yuuki...
-Dlaczego?- zapytałam cicho.
-Mogę cię stracić...
-Nie stracisz mnie.- złapałam go za dłoń i przeplotłam przez nią palce.
Spojrzałam na Kaia a on pocałował mnie czule.
-Mam taką nadzieję...
Podniosłam się lekko w górę i oparłam ręką na jego klatce piersiowej. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i odgarnęłam włosy z czoła. Uśmiechnęłam się lekko.
-Mam ogromne szczęście.
Uśmiechnął się
-Tak...
Spochmurniałam.
-Powinieneś teraz powiedzieć, że ty masz większe.- powiedziałam ironicznie i obróciłam się w stronę okna.
-Oj Yuuki... ja nie mam szczęścia... ale za to mam ciebie. Zastępujesz mi całe szczęście tego świata.
Spojrzałam na niego zdziwiona i szybko pocałowałam go w usta głaskając go po klatce piersiowej. Odwzajemnił pocałunek i objął ją.
-Kocham cię Yuuki.
-Ja ciebie też, ale...- mruknęłam zmartwiona.
-Co się stało?
-Ja ciebie też, ale...- mruknęłam zmartwiona.
-Co się stało?
-Boje się, że prędzej czy później zostaniemy rozdzieleni...- mruknęłam patrząc mu prosto w oczy.
-Ja też...- pogłaskał mnie po policzku.
-Chcesz to zakończyć?- zapytałam cicho zaciskając dłoń na jego koszulce.
-Zakończyć? Jak?- zapytał zaskoczony.
-Zakończyć nasz związek... tu i teraz bez bólu i krzyku. Kai oni będą mnie szukali do skutku.- powiedziałam ze łzami w oczach.
W pokoju panował półmrok Kai nie był w stanie tego zauważyć.
-Nie. Yuuki... nikt mi ciebie nie zabierze. Jesteś moja, jasne..?- przytulił mnie mocno.
-Tak...- powiedziałam cicho przytulając się do niego.
Ułożyłam się do snu przytulona do Kaia. Noc była spokojna i chłodna.Rano obudziło mnie naruszanie mojej przestrzeni osobistej. Kai bawił się moimi włosami. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Dzień dobry.
-Witaj piękna. Jak się dzisiaj czujesz?- na jego twarzy pojawił się promienisty uśmiech.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się. -A ty jak się czujesz królewiczu?- zaśmiałam się cicho.
-Cudownie... z moją królewną.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go głaszcząc po policzku.
-Co byś chciała na śniadanie?
-Hm... naleśniki.- uśmiechnęłam się.
-Okej. Do łóżka czy przy stole?
-Poproszę do łóżka.- położyłam się na brzuchu i zgięłam nogi w kolanach.
-Zaraz będzie.- podniósł się z łóżka i poszedł na dół do kuchni.
Rozciągnęłam się na łóżku i spojrzałam za okno. Słońce świeciło nad bajecznymi ogrodami, którymi zajmowała się właśnie służba. Po zjedzeniu śniadania Kai oprowadził mnie po wielkiej rezydencji.
Ojciec Kaia zaproponował mu, żeby powalczyli na miecze. W sali treningowej, która znajdowała się pod posiadłością spotkaliśmy się wszyscy, żeby to zobaczyć. Z dwóch stron sal wyszedł Kai i jego ojciec. Byli ubrani w białe koszule rozpięte do połowy i dziwne, czarne spodnie, które wyglądały jakby były na nich za duże.
Kai wyraźnie przegrywał, ale ja zamiast na walce skupiłam się na sali obok, w której znajdował się metalowy łuk. Przedarłam się za chłopakami niezauważalne. Weszłam do sali i zobaczyłam w niej broń, której dawno nie trzymałam w rękach. Na ścianie sali znajdował się namalowany na ścianie człowiek z punktacją. Najwyżej punktowane było trafienie w jego serce. Wzięłam do rąk łuk oglądając jego detale. Sięgnęłam do kołczanu, który wisiał obok po metalową strzałę. Naciągnęłam ją na cięciwę, aż dotknęłam moich ciepłych ust. Zamknęłam jedno oko i wyciszyłam tak jak uczył mnie ojciec. Spojrzałam na cel. Chciałam trafić w sam środek, w jego serce. Skupiłam się maksymalnie i wypuściłam strzałę. Przecięła powietrze w sali i trafiła w samo serce.
Byłam tak skupiona na strzale, że nie zauważyłam, że wszyscy na mnie patrzą zza szyby. Byli zaskoczeni. Pierwszy do sali wszedł Kai.
-Wow... Yuuki. Jak to zrobiłaś?
-Nie wiem...- powiedziałam zaskoczona tak samo jak on.
-Anioł i strzela z łuku... Yuuki, jesteś kupidynem!- zaśmiał się Luca.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Luca ty to czasem potrafisz coś palnąć.
Zadowolony z siebie Luca uśmiechnął się szeroko.
Po obiedzie w centrum uwagi była Shinobu więc, żeby nie być zazdrosna poszłam w ciche miejsce - do biblioteki. Była ogromna. Oświetlały ją trzy okna, które były od ziemi aż po sufit. Na ścianach były namalowane wzory aniołów i diabłów. Weszłam w głąb biblioteki i szukałam ksiąg o Aniołach. Po paru minutach znalazłam już pięć grubych ksiąg. Usiadłam z nimi do ciężkiego, drewnianego stolika. Pierwsza księga z napisem "Anioły - stworzenia piękne i niesamowite. " Na pożółkłych kartkach księgi zobaczyłam zupełnie inny język, który teraz nie funkcjonował. Dzięki zdolności rozumienia wszystkich języków bez problemu ją mogłam przeczytać. Dowiedziałam się z niej, że Anioły mają ustawiające łzy i mogą zagoić nimi prawie wszystkie rany. Przemiana u młodych Aniołów następuje tylko w razie niebezpieczeństwa czy zagrożenia życia innych bliskich. Skrzydła Anioła są śnieżnobiałe i piękne. W zależności od wieku Anioła i jego pozycji w hierarchii Anielskiej - wysoko postawione Anioły mogą posiadać bronie do zabijania demonów.
W reszcie książek nie znalazłam nic oprócz tego jakie Anioły są złe w życiu demonów, jednak w piątej książce o tytule "Demon i Anioł" znalazłam coś ciekawszego. Kiedyś na ziemi było mnóstwo dzieci Aniołów i Demonów. Jednak pod koniec lat dwudziestych powstała organizacją, która wytępiała takie związki i zabijała dzieci. Nazywano ich Łowcami.
Pół Demony pół Anioły są to bardzo potężne stworzenia, które posiadają moce i demonów i aniołów. Można je zabić tylko jednym sposobem. Odciąć im skrzydła i wbić kołek w serce a ich ciała spalić. Prochy pozostałe z ciała należy wrzucić do Rzeki Nocy. Płynie ona tylko w nocy a śmiertelnik, który do niej wpadnie tonie. Nadal istnieją dzieci pół Aniołów pół Demonów.
Podeszłam do regału, który znajdował się na końcu pomieszczenia. Znalazłam tam książkę "Zakazane związki".
Związki człowieka z Demonem czy człowieka z Aniołem są kategorycznie zakazane, ale najgorszy ze związków jest związek między Aniołem a Demonem. Dzieci rodzą się z mocami, których świat nigdy nie widział. Sąd Najwyższy i Sąd Piekielny stworzyli organizacje, która miała wytępić takie związki. Nazywali się Posłańcami Światła i Ciemności, ale potocznie na nich mówiono Łowcy. Na początku dwudziestego pierwszego wieku dostali rozkaz rozwiązania organizacji, ale oni nadal szukali dzieci z zakazanych związków.
W tym momencie do biblioteki wszedł Kai.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz