"Życie to skomplikowany labirynt, z którego nie można wyjść, a czym dalej tym trudniej."
-Hinata..?- odwróciłam się i zobaczyłam jego rudą czuprynę. Pomyślałam, że mam jakieś przywidzenia.
-Tak! To ja. Wróciłem już.- uśmiechnął się do mnie tak jak od dłuższego czasu tego pragnęłam. Tak bardzo za nim tęskniłam.
Zeskoczyłam z murku i podbiegłam do niego zawieszając się mu na szyi.
-Hinata! Tak bardzo tęskniłam!
-Ja też.- uśmiechnął się i przytulił mnie. -Ominęło mnie coś ciekawego?
-Chyba nie...- uśmiechnęłam się do niego nie chcąc robić mu zbędnych zmartwień.
-Chodź. Opowiesz mi trochę.- uśmiechnął się.
Hinata zaprowadził nas do mojej ulubionej kawiarni, do której często razem przychodziliśmy. Zamówiłam herbatę. Kubek objęłam dłońmi i zaczęłam pochłaniać ciepło herbaty.
-Gdzie byłeś?- zapytałam nagle.
-Byłem w domu.
-Co tam u nich słychać?- wzięłam pierwszy łyk herbaty.
-Bardzo dobrze. Ucieszyli się gdy zostałem na dłużej...- przerwał i trochę posmutniał.-I ciągle pytali o ciebie.
-I powiedziałeś im... no wiesz o czym..?- zapytałam spuszczając wzrok.
-Tak... nastała cisza, a potem wszyscy mnie przytulili.
Zacisnęłam dłonie na kubku. Nawet nie zauważyłam, że sobie je opatrzyłam.
-Yuuki... oni naprawdę cię polubili...
Zamknęłam oczy. Czułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy.
-Hej, a co tam u Kaia?- szybko zmienił temat.
Byłam troszkę zmieszana.
-Wszystko w porządku... chociaż przez ostatnie parę miesięcy przysporzyłam mu wiele kłopotów.- mruknęłam.
-Jak to?
-Przez zerwanie z tobą... - urwałam. -Zaczęłam zapijać smutki w alkoholu... niedawno z tego wyszłam, ale było trudno. Kai był przy mnie cały czas...
-Już lepiej, prawda?- zapytał zmartwiony.
-Tak...- uśmiechnęłam się lekko jakby to było nic. -Ale nadal za tobą tęsknie.
-Ja za tobą też.- złapał mnie za rękę.
Uśmiechnął się lekko a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Wiesz, myślę, że powinnaś być z Kaiem.
Zacisnęłam rękę na jego dłoni i wzrokiem podążyłam za okno na przedmieścia Tokyo.
-Wiem o tym... ale się boję i nadal cię kocham...- mruknęłam.
Hinata spojrzał na mnie czule. W jego oczach widziałam ból i szczęście jednocześnie.
-Czego się boisz?
-Że go skrzywdzę tak jak ciebie...- spojrzałam na niego z bólem.
-Yuuki... nie dowiesz się póki nie sprawdzisz.
-Mam za wiele do stracenia, żeby się dowiadywać. - mruknęłam.
-Yuuki... nas nigdy nie stracisz. Spróbuj. Tylko spróbuj... dobra?
-Dobrze...- powiedziałam i puściłam jego rękę.
Skończyłam pić herbatę. Wyszliśmy przed lokal. Było już trochę zimno a światła na ulicach oświetlały okolicę.
-Dziękuje za rozmowę... bardzo mi pomogła.
-Nie ma sprawy... i powodzenia z Kaiem.
Popatrzyłam na niego czule i przytuliłam się do niego. Objął mnie i pocałował w czoło
-Dasz radę.
Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam. W tym momencie z piskiem opon zatrzymał się samochód. Dziecko odbiło się od zderzaka i poleciało dziesięć metrów dalej. Zrobiło się wokół duże zbiorowisko. Przebiłam się przez nie z Hinatą i uklękłam przy poturbowanym małym chłopcu. Zaczęłam badać jego oddech i tętno. Było niewyczuwalne. Hinata zrobił smutną minę i pokiwał przecząco głową. Nie słyszał bicia serca. Przytuliłam do siebie chłopca i zaczęłam płakać. Moje łzy spływały po policzkach wprost w jego czarne włosy.
Nagle poczułam, że coś złapało mnie za wskazujący palec u ręki. Spojrzałam na chłopca, który wyglądał na zdrowego. Popatrzyłam na Hinate, który patrzył na mnie ze zdziwieniem. Wszyscy ludzie wytrzeszczali gały na małego chłopca, łącznie z kierowcą samochodu. Chłopczyk wstał i otarł moje łzy z policzków.
-Dziękuje miła pani.- jego szare oczy błysnęły. Odszedł ode mnie i skierował się do swojej mamy. Dalej klęczałam na ulicy. Hinata podszedł do mnie i podniósł mnie w górę.
-Co się właśnie stało?
-Ja.. ja nie mam pojęcia.- patrzyłam przerażona na swoje dłonie.
-Ty... zwróciłaś mu życie.- chwycił moje dłonie.
Wyrwałam dłonie z jego uścisku.
-Hinata, to nie możliwe...- powiedziałam myśląc, że to głupie.
-Możliwe. Masz jakieś niesamowite nadprzyrodzone zdolności... może brat Kaia by coś wiedział.
Patrzyłam na niego przerażona i zaczęłam się trząść. Wróciłam z nim do domu. Kai był zaskoczony widząc mnie z Hinatą.
-Yuuki co się stało?- zapytał zaskoczony Kai.
Nic nie powiedziałam. Tylko objęłam się rękami. Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć. Kai spojrzał pytająco na Hinatę.
-Yuuki potrafi leczyć... ma jakąś uzdrawiającą moc.
Kai przez chwilę się nie odzywał i wpuścił nas do środka.
-Naprawdę?
-Ja nie mam pojęcia jak to zrobiłam...- mruknęłam kiwając przecząco głową.
-To... to niesamowite. Yuuki! Wiesz co oznacza taka moc?
-Nie wiem...- mruknęłam patrząc na niego pytająco.
-Wielką odpowiedzialność.- chwycił moje dłonie i spojrzał w oczy.
-Odpowiedzialność?- skrzywiłam się.
-Tak. Masz władzę nad życiem i śmiercią...
Opadłam na kanapę i zakryłam usta rękami.
-To nie możliwe... - wymamrotałam jakby w transie i zaczęłam się trząść.
-Hej, Yuuki... to nie jest nic złego.- uklęknął przede mną.
-Nigdy nie chciałam decydować kto ma umrzeć a kto żyć dalej... nie dam rady... - spojrzałam mu przerażona w oczy.
-Hej... możesz odwracać niepotrzebnie zadaną śmierć. To cudowne Yuuki...
Trochę się uspokoiłam. Kai ma racje. To coś naprawdę cudownego.
Przez najbliższy tydzień myślałam o związku z Kaiem. Czy to ma jakiś sens? A co jeżeli będąc z Kaiem zacznę znów myśleć o Hinacie..? Boję się tego. Nadal tęsknie za Hinatą i chcę do niego wrócić a to, że wrócił do Tokyo wcale mi tego nie ułatwia.
Do głowy wpadł mi jeden pomysł. Nieco (bardzo) szalony. Postanowiłam wrócić do Polski na jakiś czas. To może nie wypalić i przyprawić moją matkę o zawał, ale muszę odpocząć od tych wszystkich problemów. Oczywiście pojadę tam o niczym nie mówiąc Kaiowi.
Rano obudziła mnie czyjaś rozmowa. Jak mogli gadać pod moimi drzwiami. Jednym z rozmówców był Kai a drugim... Masaru?! Co on tutaj robi? Podeszłam do drzwi zaspana.
-Przyjechałem. Co się stało?- zapytał zaniepokojony Masaru.
-Odkryliśmy u Yuuki niezwykłe zdolności.- powiedział spokojnym tonem Kai.
-Jakie zdolności?
-Uzdrawianie.- kontynuował.
Masaru przez chwilę się nie odzywał.
-Wampiry nie mają takich zdolności.
Zrobiło mi się słabo. To kim ja jestem?
-A jakie istoty mają takie umiejętności?- zapytał zniecierpliwiony Kai.
-Chyba tylko anioły...- powiedział po chwili zastanowienia.
Co takiego? Przeszły przeze mnie ciarki. Nie możliwe, żebym była tak potężną istotą.
-Miałeś kiedyś do czynienia z aniołem?
-Tak... są naprawdę piękne. Idealne rysy twarzy, piękne włosy...
-Ten opis pasuje do Yuuki.- powiedział Kai.
-Tak... ale jest w niej coś nieanielskiego... jeszcze nie wiem co to...- powiedział zastanawiającym tonem.
Jeżeli jestem aniołem to ktoś z mojej rodziny musiał nim być, ale moja rodzina była zwykłymi ludźmi. To niemożliwe. Wstałam i otworzyłam drzwi. Spojrzałam to na Kaia to na Masaru.
-Nie jestem aniołem. To niemożliwe.
-Yuuki... wiesz, że to nie ładnie podsłuchiwać?- Kai spojrzał na mnie zakładając ręce.
-Trudno tego nie robić kiedy gadacie o tym pod moim pokojem.- uniosłam jedną brew.
-To poważna rozmowa o twoich zdolnościach Yuuki...
-Nie mogę być aniołem. Moja matka jest człowiekiem a ojca nigdy nie znałam.
-Yuuki... świat ma przed tobą wiele tajemnic.- powiedział Masaru wpatrując się we mnie uważnie.
Te słowa cały czas nie dawały mi spokoju. Postanowiłam jak najszybciej udać się do mojego domu. Ale czy aby na pewno to dobry pomysł? Jak zareaguje mama widząc mnie żywą? A co jak dostanie zawału? Starałam się o tym nie myśleć.
Następnego dnia udałam się do domu Luki. Otworzył mi Tsuki.
-Oh... Yuuki hej. Co tam u ciebie?- zapytał z uśmiechem.
-Cześć... pomalutku do przodu. Mogę wejść?
-Uh... jasne.- wpuścił mnie do środka.
Weszłam do ich domu. Jak zawsze panował tu nieład, ale i zarazem porządek.
-Chciałabym cię o coś prosić Tsuki...- spojrzałam mu w oczy.
-Tak?- zaciekawił się.
-Chciałabym się dostać do Polski...
Tsuki spojrzał na mnie zaskoczony.
-Ale czy ty jesteś tego pewna? Wiesz co się może stać kiedy ktoś cię zobaczy żywą?- zapytał surowo.
-Tak wiem... po prostu chciałabym wyjechać z tego miasta i odpocząć.- westchnęłam.
-A czy Kai o tym wie?
-O nie! On ma się o tym nie dowiedzieć. Chcę w spokoju wszystko przemyśleć i załatwić parę spraw.
-A co z Luką?
-Jemu możesz powiedzieć. Tylko nie chcę, żeby Kai o tym wiedział. Kiedy przyjdzie się o mnie zapytać. Po prostu powiedzcie, że wyjechałam. Żadnych szczegółów.- spojrzałam błagająco na Tsukiego.
-Eh... no dobra.- powiedział wzdychając Tsuki. -Bądź tu jutro z jakimś małym bagażem.
-Dziękuję! Jesteś wielki!- rzuciłam mu się na szyję.
-Tak wiem, wiem...- objął mnie. -Wiesz, że Kai ukręci mi kark jak się dowie, że to ja ci pomogłem?
-Oh... nie będzie tak źle.- poklepałam go po policzku. -Na pewno jutro będę.
Wieczorem spakowałam parę potrzebnych rzeczy i myślałam nad tym czy na pewno dobrze robię zostawiając Kaia samego... może się o mnie zamartwiać. Moje myśli biły się ze sobą. Zdecydowałam dopiero rano, że jednak wrócę do Polski. Potrzebuję odpowiedzi matki na kilka pytań.
Zanim wyszłam z domu skierowałam się do pokoju Kaia. Spał zmęczony. Na jego łóżku znajdowało się mnóstwo książek. Wzięłam jedną do ręki. Była oprawiona w skórę a na niej był wygrawerowany złoty napis "Anioły". Odłożyłam książkę i spojrzałam czule na Kaia.
Wyrwałam kartkę z jego notatnika i napisałam krótki liścik.
Kai,
Musiałam wyjechać... musiałam. Chcę przemyśleć parę rzeczy i załatwić kilka spraw zamykając przeszłość. Chciałabym tu w Japonii móc żyć bez ciągłych wyrzutów sumienia i zapomnieć choć trochę o Hinacie... Proszę nie szukaj mnie. Daj mi trochę wolności.
Będę tęsknić,
Yuuki.
Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go najpierw w czoło a potem delikatnie w usta.
-Chciałabym utworzyć z tobą poważny związek... daj mi czas i mnie nie szukaj.- szepnęłam i wyszłam z pokoju.
Kiedy łapałam za klamkę od drzwi zatrzymał mnie aksamitny głos.
-Jesteś pewna, że chcesz mu to zrobić?- zapytał Masaru zakładając ręce.
Złapałam mocniej za klamkę.
-Muszę tam wrócić Masaru... chcę się dowiedzieć wszystkiego o mojej przeszłości, której nie mogę sobie przypomnieć. Chce znać moje pochodzenie.- powiedziałam niepewnie.
-Rozumiem...- powiedział wyrozumiałym tonem.
-Proszę zostań przy nim... nie zostawiaj go samego kiedy mnie nie będzie.- spojrzałam na niego błagająco.
-Obiecuję Yuuki.- złożył mi obietnice.
-Dziękuję.- popatrzyłam na niego wdzięcznie i wyszłam.
Parę minut później byłam już w domu Tsukiego i Luki.
-Ale Yuukiś jesteś tego pewna?- zapytał niepewnie Luca.
-Tak...- spojrzałam na niego z uśmiechem.
-A ile to będzie trwało?- zapytał tęskno.
-Nie wiem Luca... mamy już wakacje, skończyliśmy szkołę. Mam dużo czasu... wrócę kiedy będę pewna.- przytuliłam się do mojego najlepszego przyjaciela.
-Będę tęsknić Yuukiś..- powiedział mi we włosy.
-Ja też...- uśmiechnęłam się do niego.
-To co?- zapytał Tsuki. -Jesteś gotowa?
-Jak nigdy...- uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
-Kierunek... Polska.- powiedział Tsuki.
W kilka sekund przed swoimi oczami widziałam już swoją starą willę. Swój ogród, sąsiadów, swoje dzieciństwo... wszystko zaczęło mi się przypominać.
-Dasz radę?- Tsuki ścisnął moją dłoń
-Tak...- powiedziałam z delikatnym uśmiechem i go przytuliłam. -Dziękuję... za wszystko.
-Nie ma sprawy maleńka.- uśmiechnął się i zniknął zanim zdążyłam mu coś powiedzieć.
W Polsce był środek nocy. Zarzuciłam sobie kaptur na głowę, żeby sąsiedzi mnie nie rozpoznali. Otworzyłam bramkę i weszłam po cichu do środka. Stanęłam przed drzwiami wejściowymi i wciągnęłam i wypuściłam powietrze po czym zadzwoniłam dzwonkiem.
Wydawało mi się, że czekam tak nieskończoność, jednak po chwili zobaczyłam zapalające się światła i oburzenie Andrzeja. Mama otworzyła mi drzwi w szlafroku. Nie rozpoznała mnie przez ten kaptur.
-Mogę w czymś pomóc? Zgubiła się pani?- zapytała zaspana.
Powoli poniosłam głowę w górę ściągając kaptur i odsłaniając przy tym twarz.
-Cześć mamo.
______________________________________
Jak się podoba? ^^
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz