środa, 2 grudnia 2015

"Sweet Bloody Roses" - Rozdział 23

"Nie mamy wpływu na wszystko co nas spotyka. Nie możemy planować życia w detalach. Czasem, po prostu dokonujemy złych wyborów i tyle."
            Rano obudziło mnie słońce. Kiedy wstałam Hinata zaczął sięgać ręką i mówić cicho moje imię. Złapał Tetsu i przyciągnął go do siebie z uśmiechem. Nie był świadomy tego co robi. Zaśmiałam się i zeszłam na dół. Mama Hinaty już nie spała. Razem wypiłyśmy kawę na werandzie patrząc na morze. Hinata przyszedł w białej koszulce i się przeciągnął.
-Cześć wszystkim.- uśmiechnął się i przytulił mamę od tyłu.
-Hej.- uśmiechnęłam się. -Jak się spało z bratem?
-Dobrze. A ty gdzie się podziałaś?
-Patrzyłam jak śpisz.- uśmiechnęłam się złośliwie.
-O ty...- zaśmiał się.
            Hinata usiadł obok mnie a ja usiadłam mu na kolanach. 
-Planujecie dzieci?
-Mamo! 
            Zaśmiałam się cicho. 
-Najpierw zamierzam skończyć szkołę.
            Popatrzył na mnie trochę speszony. Udawałam, że tego nie widziałam. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Siedzieliśmy tak jakiś czas. Wsłuchiwałam się w szum morza.
-Yuuki... niedługo wracamy.-mruknął trochę smutno.
            Westchnęłam. 
-Tak wiem.
-Może wpadniemy gdzieś po drodze?
-Gdzie?- zapytałam.
-Gdzie chcesz...
-Obiecałam Kaiowi, że wrócę prosto do domu... - mruknęłam.
-Do Kaia? Jesteś jego siostrą, kuzynką czy oblubienicą?- zapytała matka Hinaty.
-Oblubienicą.- uśmiechnęłam się.
-I chodzisz z Hinatą? Nieźle..
-W czym problem?- zdziwiłam się.
-Nie znałam nigdy przypadku aby oblubienica jednego wampira chodziła z innym.
-Właśnie pani poznała.- starałam się tego jej nie warknąć bo naprawdę ją polubiłam.
            Uśmiechnęła się życzliwie.
-To bardzo ciekawe. Życzę wam szczęścia.
            Poszłam nad morze. Usiadłam na plaży i patrzyłam jak fale wzbudzają morze. Wracałam myślami do rozmowy z mamą Hinaty. Może ona ma racje... zagapiłam się i nawet nie zauważyłam,  że przede mną stanął Hinata.
-Hej słonko. Chcesz się jeszcze przejść na lody?- zapytał z uśmiechem.
-Z chęcią. - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. 
             Poszliśmy wzdłuż wody.
-Jak się czuje moja piękna księżniczka?
-Chciałabym tu zostać...- westchnęłam.
-Uwierz, że ja też... niestety to nie możliwe.
-Wiem...- westchnęłam z bólem.
-Gdybyś chodziła z Tsukim to mogłabyś mieszkać gdzie zechcesz... albo z Yasuo. Obaj mają po jednej mocy z kategorii kontroli czasu i przestrzeni.
             Uśmiechnęłam się.
-Ale uwielbiam jeździć samochodem. To by była dla nich męczarnia.
-Nie... wszyscy uwielbiamy jeździć. No może z wyjątkiem Luki... ale to przez ten wypadek.
-Jaki wypadek?- zmartwiłam się.
-Ten, w którym zginął jego brat... nie mówił ci?
-Nie nigdy...- prawie się rozkleiłam.
-O... chyba nie chciał byś brała go na litość. Luca ma bardzo przykrą przeszłość.
Spuściłam wzrok i jedna łza skapła na ciepły piasek.
-Dlaczego mi nic nigdy nie powiedział..?
-Nie wiem. Może sama go zapytasz. Przez wiele lat nie wracał do przeszłości. Chciał zawsze być naszym wesołym i beztroskim Luką. Czasami jednak okazuje się że takie właśnie osoby są najbardziej pokrzywdzone przez los... ukrywają swój ból i smutek przed innymi by móc rozdawać tylko radość i miłość, a zapominają o sobie.
                Poczułam się jakby Hinata właśnie przejrzał moje, życie jak zwykły album ze zdjęciami. Jest niesamowitą osobą. Nie zasługuję na niego nawet w malutkim stopniu. Popatrzyłam w dal jakbym chciała tam zobaczyć sensowną odpowiedź co mam teraz z sobą zrobić. Luca jest taką samą osobą jak ja... dlatego zawsze tak dobrze się dogadujemy. Nie... on jest o wiele lepszą osobą. Pozbierał się po wszystkich wyrządzonych mu krzywdach. Stara się wszystkich pocieszać mimo, że wie, że nasze problemy są pikusiem w przeciwieństwie do jego, z którymi nikt mu nie pomaga. A ja mimo tego, że chciałam porzucić przeszłość nadal w nią brnę. Mam tak wiele pytań do życia, na które nigdy nie uzyskam odpowiedzi. 
-O, już widzę lodziarnię.- zawołał wesoło.
                Wróciłam do rzeczywistości. Mała lodziarnia stała na plaży. Hinata pociągnął mnie za rękę pod nią. Nagle podeszła do nas szczupła dziewczyna w stroju kąpielowym o kruczo czarnych włosach i wrogim spojrzeniu w kolorze morza.
-Hinuś... wróciłeś?-zawołała i podbiegła do Hinaty aby go uściskać. 
                Chłopak był w szoku. Patrzyłam to na Hinate to na dziewczynę. Chciałam wyjaśnień. Puściłam jego rękę i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Po chwili osłupienia Hinata otrząsnął się.
-S-sakura?
-Tak skarbie. Nie cieszysz się?
-Skarbie? - byłam tak zszokowana, że aż zła. Z bezsilności zachciało mi się śmiać.
-Oj weź! Nie pamiętasz mnie kutafonie?- szturchnęła go przyjacielsko w ramię.
                  W jednej chwili znienawidziłam tą dziewczynę. Za jej wyższość w stosunku do innych. Mam ochotę jej przywalić prosto w ten jej plastycznie robiony, blady nos. Dalej stałam wyczekując wyjaśnień.
-Yuuki... to moja kumpela z dziecięcych lat - Sakura. Sakura poznaj moją dziewczynę Yuuki...
-Hej...- mruknęłam jakbym chciała jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
-Właśnie przyszliśmy na lody. Trochę się śpieszmy.
-Chcesz mnie spławić? 
-Tak.- warknęłam za Hinate. On nie odważyłby się tego powiedzieć.
                    Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym uśmiechnął się.
-Hinata!- jęknęła.
                    Starałam się ją ignorować.  Zamówiliśmy lody i mieliśmy zamiar iść kiedy Sakura przyciągnęła do siebie Hinate i go pocałowała w usta. Nigdy nie byłam w takiej furii. Wskoczyłam na nią i zaczęłyśmy się okładać pięściami. 
-Co ty sobie wyobrażasz?- warknęłam.
                    Hinata odgrodził nas ręką osłaniając mnie.
-Sakura! Yuuki! Przestańcie się bić!
                    Odepchnęłam go i właśnie w tym momencie Sakura rozbiła mi wargę. Zdzieliłam ją z liścia w twarz. Wtedy Hinata otoczył mnie rękami w pasie i podniósł w górę. 
-Puszczaj!- zaczęłam się szamotać. -Ta suka pożałuje, że mnie poznała!
-Yuuki... spokojnie. Ja z nią porozmawiam...
                   Uspokoiłam się. Hinata postawił mnie na ziemi. Przycisnęłam do wargi dłoń. Okropnie piecze.
-Mogę jakoś pomóc?
-Tak... pogadaj z nią albo zaraz sprawie, że ten jej plastycznie robiony nos będzie złamany.- mruknęłam.
-Spokojnie.- pocałował mnie w usta i podszedł do Sakury.
                   Spojrzałam na nią mrożącym wzrokiem. Zaczął z nią rozmawiać, a ona zaczęła krzyczeć coś do niego. Nie interesowało mnie to. Usiadłam pod parasolem i nie patrzyłam na nich. Zastanawiałam się nad moim zachowaniem. Bezmyślnie rzuciłam się na tą dziewczynę. Nie mogę uwierzyć w to, że dałam zrobić sobie krzywdę. Mój trener nie byłby zadowolony ani z tego, że oberwałam ani z tego, że rzuciłam się na nią z pięściami. Po chwili do stolika przyszedł Hinata z czerwonym policzkiem. Podeszłam do niego spanikowana. 
-Wszystko dobrze misiu?- zapytałam troskliwie dotykając jego policzka.
-Tak, tak... to nic takiego.- uśmiechnął się.
                   Pocałowałam go w obolały policzek. 
-Przepraszam... to moja wina. - mruknęłam.
-Nie twoja tylko temperamentu Sakury.
-O co się kłóciliście?- zmartwiłam się.
-O ciebie...
                  Westchnęłam z bólem w głosie.  
-O co konkretnie..?
-Sakura zawsze chciała być moją dziewczyną i jest po prostu strasznie zazdrosna.
-"Przyjaciele z dzieciństwa" hmmm..? - powiedziałam w cudzysłowie. -Nie oddam cie jej. - powiedziałam czule. 
                  Nie oddam cie dlatego, że zbyt wiele straciłam będąc z tobą.
-Spokojnie... nie zostawię cię.
                  Wróciliśmy do domu. Godzinę później staliśmy już przed drzwiami żegnając się z rodziną Hinaty. Tetsu się rozpłakał. Uklękłam i go mocno do siebie przytuliłam.
-Ale wrócisz, prawda?
-Oczywiście, że tak... będę bardzo tęsknić.- mruknęłam całując go w policzek.
-Trzymam cię za słowo.
                    Wstałam i pomierzwiłam mu rudą czuprynę. 
-Trzymaj się mały.
-Będę. Obiecuję...
-Jeszcze raz dziękuję za gościnę...- uśmiechnęłam się do matki Hinaty.
-Och, proszę bardzo kochana.
                    Pożegnałam się również z siostrą Hinaty i wyszłam, żeby zadzwonić do Kaia. Nie odbierał więc dobijałam się do niego jeszcze dziesięć razy. Za jedenastym razem usłyszałam w słuchawce znajomy głos, jednak nie potrafiłam stwierdzić czyj.
-Halo?- zapytałam lekko spanikowana.
-Hej Yuuki. To ja Yasuo.
-Gdzie jest Kai?- zapytałam zmartwiona.
-Śpi słodko.- zaśmiał się.
                    Westchnęłam z ulgą. 
-Co wczoraj robiliście?
-Heh. Porządnie się napiliśmy...
                    Westchnęłam ciężko. 
-Kiedy się obudzi powiedz mu, że dzwoniłam i że niedługo będę. - mruknęłam
-Okej. Możesz na mnie liczyć.
-Dzięki. Pa.- powiedziałam do telefonu i się rozłączyłam. 
                    Wtedy Hinata podszedł do mnie z trochę wymuszonym uśmiechem. Wiedziałam, że nie chce wyjeżdżać... to tak samo jak ja.
-To co? Jedziemy?
-Tak. - uśmiechnęłam się. 
                     Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy powoli. Tym razem nie mogłam spać. Jechałam całą drogę wpatrując się w krajobraz poza oknem. Kiedy przyjechałam do domu było południe. 
-Dziękuje za niezapomniany weekend.- uśmiechnęłam się do Hinaty.
              Pocałowałam go czule w usta i się uśmiechnęłam. Wyszłam z samochodu i weszłam do domu. Kai siedział na kanapie i wydawał się na czymś skupiony. 
-Cześć.- mruknęłam z uśmiechem.
-O, cześć.- wyrwał się z zamyślenia.
-Jak się czujesz?- zmartwiłam się.
-Dobrze... wszystko jest w porządku.
-Wczoraj tak nie brzmiałeś...- powiedziałam.
-Teraz jesteś ze mną...- uśmiechnął się lekko.
            Uśmiechnęłam się i chciałam go pogłaskać po policzku, ale w ostatniej chwili zatrzymałam dłoń.
-Coś się stało?
-Nie, nic... też się cieszę,  że cię widzę.- mruknęłam.
          W dniu moich urodzin w znanym hotelu odbywała się impreza z okazji wygrania przez chłopaków mistrzostw Japonii w piłce nożnej. Jako dziewczyna kapitana musiałam dobrze się prezentować. Założyłam czarną, krótką koronkową sukienkę z głęboko wyciętymi plecami. Do tego wysokie czarne botki. Włosy beztrosko opadały mi falami na ramiona. Wszyscy wodzili za mną wzrokiem. Dziewczyny z zazdrości a chłopacy mogli pooglądać mnie w obcisłej sukience.
           Pierwszy wolny taniec z Hinatą wydawał się idealny, aż za idealny. Dłonie Hinaty spoczywały na moich biodrach a moje ręce zaplotłam na jego szyi. Cały czas szeptaliśmy sobie czułe słówka na ucho. 
-Wyglądasz ślicznie. Schrupałbym cię.- uśmiechnął się.
-Dzięki przystojniaku.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w ucho.
           Kiedy tańczyłam z Yasuo mogłam bardziej wykazać moje umiejętności taneczne. Podczas tańca nasze ciała były naprawdę blisko, ale ograniczały nas przyjacielskie relacje.
-Świetnie tańczysz Yuuki.-uśmiechnął się i zakręcił mną.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się -Ty też jesteś dobry.
            Na następny taniec zaprosił mnie Kai. Nie ukrywam, że bałam się tego. Mimo, że muzyka była szybka to tańczyliśmy w swoim rytmie.  Kai jedną ręką złapał moją dłoń a drugą położył na tyłach moim pleców. Ja delikatnie położyłam mu rękę na ramieniu.  Po chwili niepewności poczułam komfort i położyłam głowę na ramieniu Kaia. Zamknęłam oczy i się odprężyłam. Kai prowadził mnie spokojnie i delikatnie. 
            Popatrzyłam na niego z dołu. Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko. Spojrzałam na jego usta a potem z powrotem w oczy. Miałam wielką potrzebę pocałowania go. Brakowało mi tego od paru miesięcy. Chciałam, żeby to zrobił. Zapomniałam o realnym świecie. Teraz istnieliśmy tylko ja i Kai. Pocałował mnie delikatnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek zaciskając dłoń na jego ramieniu.
            Muzyka zatrzymała się.
-Zaraz następna piosenka. Pójdę po poncz, dobrze?
-Mhm...- mruknęłam. Kai odszedł ode mnie a ja od razu poczułam się winna.
            Poszukałam wzrokiem Hinaty. Nigdzie go nie było. Mam nadzieję, że tego nie widział. Kai wrócił po chwili bez ponczu i z tajemniczym uśmiechem.
-Hej... gdzie poncz?- zapytałam.
-Ah, poncz? Nie było.
            Spojżałam na stół. W tym momencie Kai obrócił moją twarz ku sobie. Dziwnie się zachowywał.
-Hej, Yuuki... chodź to coś ci pokażę.- uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
-C-co?- zdziwiłam się.
-Nie bój się. Chodź...- pogłaskał mnie po policzku i uśmiechnął się czule.
            Zarumieniłam się.  
-D-dobrze.
           Kai zaprowadził mnie do jednego z pokoi hotelowych i zamknął drzwi. Zaczął mnie namiętnie całować przyciskając lekko do ściany. Odepchnęłam go. 
-Kai co ty...- zagłuszył mnie pocałunkiem.
-Ciii... nie zrobię nic wbrew twojej woli.- pogłaskał mnie delikatnie po włosach.
           Zarumieniłam się. 
-Mówiłam ci, że nie zostawię Hinaty... - mruknęłam nieśmiało.
-Nawet dla mnie?- położył mi ręce na biodrach i czule pocałował.
-To jest dla mnie bardzo trudne...- powiedziałam cicho.
-Yuuki proszę... nalegam. Kocham cię.
           Zarumieniłam się mocno. Uległam mu. 
-Zgadzam się na wszystko...- mruknęłam nieśmiało. 
           Kai położył mnie na łóżku i zaczął całować. Ściągnęłam z niego marynarkę nie przestając go całować. Podciągnął jej sukienkę i pogłaskał ją po udzie. Zarumieniłam się mocno. Kai ściągnął z siebie koszule nie przestając mnie całować. Kai zaczął ściągać swoje spodnie.
-Jesteś tego pewna?- wyszeptał.
-Niczego nigdy nie byłam tak pewna jak tego.- powiedziałam nieśmiało.
          Kai odsunął się ode mnie i powoli wstał. 
-Yuuki... myślałem, że mnie kochasz...
-K-kai?- przeraziłam się.
          Nagle, Kai zaczął zmieniać kształt. Jego włosy stały się płomienisto czerwone. Przed Yuuki stał Hinata.
-Widziałem jak się całujecie...


__________________________

Tylko nie bijcie ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz