Rano nic mi nie szło. Jak myślałam tylko o tym kochanku matki to mi się od razu wszystkiego odechciewało.
Wyszłam z domu. Nie pójdę na tą kolację, na pewno! Nie zmusi mnie! Miałam dzisiaj wyjątkowo podły humor.
Kimiko wybiegła z domu i mnie przytuliła.
-Hej!- wydarła mi się wprost do ucha.
-Możesz się uciszyć?! Wszyscy w okół to słyszeli a ja stoję 10 centymetrów od ciebie!- wygarnęłam jej.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
-Co jest Ayane?- powiedziała przyglądając mi się uważnie.
-Nic...- warknęłam i zaczęłam iść w stronę szkoły.
-Ej! Poczekaj!- dogoniła mnie. -O co chodzi?
-O moją mamę! Przez 6 miesięcy mnie okłamywała!
-J-jak to? Przez 6 miesięcy?!
-Tak! Znalazła sobie faceta i mi o nim nie powiedziała.- powiedziałam wkurzona.
Kimi przez chwilę nic nie mówiła i wyglądała jakby nad czymś myślała.
-Na prawdę niczego nie zauważyłaś?- zapytała za zdziwieniem.
-A co miałam zauważyć?! Dobrze to ukrywała...- mruknęłam.
-Eh... nie martw się Aya. Wszystko będzie dobrze.- objęła mnie jednym ramieniem. -Może to będzie jakiś miły facet?
-A co jak nie będzie? Ba... gorzej! A co jak będzie taki jak mój ojciec?!- przewidywałam najgorsze scenariusze.
-Ayane... myślałam, że już o tym zapomniałaś.- powiedziała cicho i smutno.
-Nie zapomniałam i nie zapomnę! Nienawidzę ich wszystkich! Po co istnieją? Świat bez nich byłby o wiele lepszy! Niech się wszyscy ode mnie odpieprzą i zostawią w spokoju!
Przyjaciółka patrzyła na mnie współczująco.
-Nie wszyscy są tacy Aya...- powiedziała cicho.
-Na początku tacy nie są, ale potem pokazują swoją prawdziwą naturę. Argh... nie chcę o tym gadać!
Pobiegłam do przodu. Nie dam się im. Wszyscy są tacy sami jak mój ojciec!
Przed bramą zatrzymał mnie Yoshida. Spojrzałam na niego wściekła.
-Czego? Mam źle założoną koszulę czy może nie właściwe buty? Spadaj!- odepchnęłam go i poszłam do szkoły.
Wszyscy się na mnie patrzyli kiedy weszłam. Chyba uważali mnie za wariatkę... ale już dawno temu przestało mnie to obchodzić.
Rzuciłam swoją torbę na ławkę i usiadłam w niej. Oparłam głowę na ręce i patrzyłam za okno. Zamknęłam na chwilę oczy wracając myślami do sytuacji z ojcem. Jeżeli to by się ponownie wydarzyło to chyba bym się zabiła. Jeśli ktoś skrzywdzi mamę obiecuję mu, że nie ujdzie mu to tak gładko.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jakiś męski głos.
-Hej mała.- uśmiechnął się do mnie.
Po plecach przeszły mnie ciarki. Nie znałam go. Kto to jest? Zmierzyłam go zimnym wzrokiem i prychnęłam.
-Widać, że jesteś tu nowy...
-Dlaczego?- zdziwił się.
-Bo próbujesz mnie poderwać tym swoim marnym tekstem... ile już dziewczyn na niego poleciało?- uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam głowę z brakiem zainteresowania.
-Bardzo dużo.- mruknął. -A co to ma do rzeczy...
Ale on mnie wkurza! Po co się do mnie odezwał?!
-To, że możesz nim podrywać tamte puste laski.- wskazałam na dziewczyny w drugim kącie klasy. -Mnie się nie podrywa... a już super by było gdybyś się do mnie w ogóle nie odzywał.
-Przykro mi, ale nie ma takiej opcji...
To chyba jakiś żart? Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Co ty sobie myślisz?! Nienawidzę takich typów jak ty... powiedzą parę słodkich słówek potem zaciągną do łóżka i zostawią
-Haha. Nie ciągnę dziewczyn do łóżka...
Ta, ta... jasne.
-Oh... przepraszam...- udałam skruchę. -Czujesz się urażony?
-Nie, nie czuję... chciałabyś..
-Masz rację...- uśmiechnęłam się. -A teraz nie odzywaj się do mnie. Już niedługo dowiesz się o mnie kilku rzeczy i się odwalisz.
-Raczej wątpię.- usiadł w ławce obok.
Aghr... człowieku weź się odwal!
-Czy nie możesz mnie po prostu zostawić?- powiedziałam wkurzona.
-Nie...- uśmiechnął się złośliwie.
-Eh...! Wkurzasz mnie! Nienawidzę was wszystkich.- spiorunowała go wzrokiem.
-Was?- na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Tak nienawidzę mężczyzn!- gościu wyprowadził mnie z równowagi.
-Aha... fajnie.- mruknął opierając się o ławkę.
Przyglądałam mu się przez chwilę z zainteresowaniem po czym odwróciłam wzrok na okno a on położył się na ławce. To ich nazywam tymi głupimi chłopakami. Nie potrafią zrozumieć, że ich nie lubię i myślą, że robię to po to, żeby jeszcze bardziej się starali. To głupie.
Na przerwie złapała mnie Kimiko.
-Musimy pogadać...- powiedziała stanowczo. Jej się nie odmawia.
-Taa... o czym chcesz pogadać?- powiedziałam obojętnie.
-Już nie udawaj! Ayu... daj temu facetowi szansę...- powiedziała,
-NIE MA TAKIEJ OPCJI!- powiedziałam stanowczo.
Westchnęła głośno.
-Pomyśl o swojej mamie...- powiedziała.
-Przecież cały czas to robię! On ją może skrzywdzić a tego nie chcę!
-Ayane... czy ona będzie szczęśliwa?- spojrzała na mnie smutno. -Pomyśl czy będzie bez niego szczęśliwa..?
Nie mówiłam nic szukając sensownej odpowiedzi jednak żadnej nie było. Ona ma rację... mama nie będzie szczęśliwa. Może faktycznie warto się z nim najpierw spotkać...
-Dobra.. dam mu szansę.- spojrzałam na nią.
Od razu na jej twarzy zagościł uśmiech.
-A tak wracając do chłopaków... niezły jest ten nowy. Podobno nazywa się Subaru.
-Eh... weź przestań.- wywróciłam oczami. -Zabraniam ci z nim być.
-Co?! Dlaczego?- powiedziała zaskoczona.
Uśmiechnęłam się do niej złośliwie.
-Bo tak.
Zaskoczenie z jej twarzy znikło i pojawił się na niej uśmiech.
-No weź! Wiesz, że uwielbiam blondynów...- walnęła mnie delikatnie w ramię.
-Jego włosy są karmelowe...- poprawiłam ją.
-A więc jednak też się nim interesujesz!- puściła mi oczko.
-C-co?! Nic z tych rzeczy!
-Taaak, jaaasne. Udam, że ci wierzę.- uśmiechnęła się złośliwie.
Wróciłam powoli do domu. Pod przymusem matki ubrałam się w białą sukienkę w kwiaty i czarne koturny. Włosy pozostawiłam same sobie. Pojechałyśmy samochodem do restauracji.
Zastanawiałam się jaki jest ten mężczyzna. Czy faktycznie daje jej tyle szczęścia jak mówiła? Kocha go? Nie wiem co to znaczy. Mam 16 lat i nigdy nie miałam chłopaka. Jakoś tego nie żałuję. Wielokrotnie musiałam pocieszać Kimi jak zerwał z nią chłopak... a uwierzcie było ich o wiele za dużo. Wszyscy okazali się dupkami albo ją zdradzali.
Wydawało mi się, że droga ciągnęła się w nieskończoność. Mijałyśmy światła Tokyo.
Kiedy w końcu dojechałyśmy na wyznaczone miejsce wysiadłam z samochodu i zamknęłam za sobą drzwi. Gdy zobaczyłam restaurację zaparło mi dech w piersiach.
Była duża i prestiżowa. Miała piękny ogród. Jak tylko weszłyśmy do środka mężczyzna ubrany w smoking zapytał ją o nazwisko. Stał za malutką ladą i szukał coś w zeszycie. Wskazał nam stolik jednak ja nie chciałam na niego patrzeć. Bałam się... ba ja byłam przerażona. Nie chciałam go poznać.
Od razy w moim umyśle pojawiał się ojciec. Wzdrygałam się lekko. Nie tym razem! Teraz jestem silna i nie pozwolę skrzywdzić mamy!
Powolnym krokiem szłam za matką. Kiedy w końcu stanęła podniosłam wzrok i zobaczyłam tam jego. Zamurowało mnie. Przełknęłam głośno ślinę. To ten chłopak, który się dzisiaj do mnie przymilał. Jak mu tam... Subaru!
-C-co ty tutaj robisz?- zapytałam zaskoczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz