*Subaru*
Boże! Jak ja się czuję! Jak jakieś gówno. Wszystko mnie boli. Niech to się już skończy. Cały się trzęsę i nie mogę wstać z tej walonej kanapy. Podniosłem się lekko w górę tylko po to, żeby zaraz znów upaść na kanapę.
Wygoniłem Ayane, a przecież jej potrzebuję. Jaki ze mnie idiota. Do tego nie mam pojęcia gdzie są lekarstwa. Chociaż o to mogłem ją zapytać. Nie! Odwołałaby wyjście z przyjaciółką a tego bym nie chciał.
Może zadzwonię do ojca? Z trudem podniosłem się w górę, żeby sięgnąć po telefon. Wybrałem jego numer i przyłożyłem telefon do ucha. Cholera! Nie odbiera. Próbowałem jeszcze parę, ale nie odbierał.
Leżałem dłuższy czas wpatrując się w sufit. Już dawno się tak źle nie czułem. Mogłem zrobić tylko jedno.
Podniosłem się w górę i wybrałem numer Ayane. Przyłożyłem telefon do ucha i kiedy tylko usłyszałem pierwszy sygnał zakręciło mi się w głowie i upadłem na podłogę.
*Ayane*
-Halo? Słyszysz mnie?! Subaru!- powiedziałam do telefonu, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
Zerwałam się z miejsca. Zostawiłam pieniądze na stole i wybiegłam pośpiesznie z kawiarni nic nie mówiąc Kimiko.
Co się stało? Cały czas wołałam jego imię do telefonu, ale zorientowałam się, że mój telefon się rozładował.
-Szlak!- krzyknęłam.
Biegłam tak szybko jak tylko mogłam.
Wbiegłam do wieżowca i zaczęłam pośpiesznie wciskać przycisk windy. Wbiegłam do niej jako oparzona. Nacisnęłam najwyższe piętro i czekałam.
Wydawało mi się, że siedzę w tej windzie nieskończoność. Kiedy tylko drzwi się otworzyły wybiegłam z niej i otworzyłam szybko drzwi od domu.
-Subaru!- wydarłam się.
Subaru siedział na podłodze ciężko oddychając.
-Hej... co ci jest?- zapytałam zmartwiona kucając obok niego.
-Dlaczego zostawiłaś przyjaciółkę samą?!- wydarł się na mnie dysząc.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Jak to dlaczego?! Dzwoniłeś do mnie! Czy ty widzisz jak ty wyglądasz?!- pomogłam mu usiąść na kanapie.
-Nie widzę...
-No właśnie! Wyglądasz jakby ktoś cię skopał i na domiar przyłożył ci w twarz. Chodź.- pomogłam mu wstać.
Pod ramię zaprowadziłam go do pokoju. Wydawało mi się, że z każdym krokiem Subaru robił się cięższy.
"Położyłam" go na łóżku (to było bardziej na zasadzie wrzucenia) i położyłam mu dłoń na czole.
-Jesteś rozpalony...- powiedziałam przerażona.
-Co mi jest?
-Masz gorączkę...- oznajmiłam. -Poczekaj tu chwilę.- wybiegłam z pokoju i zmoczyłam swoją ulubioną bandamkę zimną wodą.
Z kuchni wzięłam termometr. Wróciłam do niego i usiadłam na skraju łóżka kładąc mu na głowie zimną chustę.
-Co to?- westchnął z ulgą.
-Zbije twoją gorączkę... a teraz zmierzę ci temperaturę. Możesz rozpiąć koszule?- zapytałam.
Przeniósł swoje dłonie na klatkę piersiową i złapał za guzik, jednak jego ręce tak się trzęsły, że nie był w stanie nic zrobić.
Zacisnęłam szczękę i rozpięłam trochę jego koszule od góry. Włożyłam mu termometr pod pachę. Kiedy zapikał wyciągnęłam go.
-39,6.- westchnęłam i na niego spojrzałam.
Widziałam jak się męczył. Jego koszula była cała spocona. Rozpięłam ją z trudem do końca i ściągnęłam z niego. Jego mięśnie brzucha były idealne. Przez chwilę się na nie zapatrzyłam, ale szybko wróciłam do rzeczywistości.
Założyłam mu świeżą koszulkę i poszłam do kuchni po tabletki i wodę.
-Weź... pomoże ci.- usiadłam na brzegu łóżka.
Musiałam mu pomóc je wziąć bo się strasznie trząsł. Cały czas ocierałam jego pot z twarzy bandamką zmoczoną świeżą lodowatą wodą. Podstawiłam sobie pod łóżko krzesło.
-Lepiej..?- zapytałam, ale nie odpowiedział. Zasnął.
Siedziałam przy nim przez pół nocy. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
*Subaru*
Obudziłem się. Czułem się już lepiej... gdy podniosłem się i zobaczyłem Ayane śpiącą na krześle przypomniałem sobie co się stało. Zarumieniłem się co było do mnie nie podobne. Położyłem ją na łóżku i lekko pocałowałem w policzek.
-Dobranoc...
Ayane przekręciła się lekko odwracając do mnie plecami cicho mrucząc. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i poszedłem do kuchni zrobić jej śniadanie.
*Ayane*
Obudziłam się w nieznanym mi łóżku. Przekręciłam się lekko i wtuliłam w miękką poduszkę. Kiedy się zorientowałam, że śpię w łóżku Subaru podskoczyłam do pozycji siedzącej. Spojrzałam na miejsce obok, ale Subaru nie było. Wstałam szybko.
-Subaru gdzie...- nie dokończyłam.
Zobaczyłam jak na patelni podrzuca naleśniki i coś sobie podśpiewuje pod nosem. Pięknie pachniało w całym domu.
-No cześć. Wyspałaś się?
-Niezbyt...- mruknęłam przeciągając się.
-Głodna?
-Bardzo.- uśmiechnęłam się siadając na blacie.
-Lubisz naleśniki, no nie?
-Pewnie.
-To dla ciebie.- podał mi talerz.
-Naprawdę?- na mojej twarzy pojawił się promienisty uśmiech.
-Mhm.- podał mi dżem malinowy.
-Jak to jest, że tak dobrze mnie znasz nie znając mnie.- zaśmiałam się siadając przy stole.
-Instynkt kochana.- zaśmiał się.
-Tak...- wgryzłam się w naleśnika brudząc się dżemem.
-Smacznego.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego ocierając palcem dżem i zlizując go z palca.
Subaru poszedł dalej smażyć naleśniki. Miło z jego strony, że to dla mnie robi. Uważam, że jest dobrym bratem. Ufam mu jak mało komu.
Po zjedzeniu wspólnego śniadania usiedliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy serial.
-Dzięki za pomoc... gdyby nie ty to nie wiem co by się stało...
-Ah... nie przesadzaj...- mruknęłam opierając głowę o jego ramie i ziewnęłam.
-Nie przesadzam.
-Musisz bardziej na mnie polegać...- powiedziałam cicho.
-Dobrze...
Wtuliłam się w jego ramie i zasnęłam.
*Subaru*
Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Zaniosłem Ayane do jej pokoju i pobiegłem otworzyć.
Przed drzwiami stała śliczna, drobna blondynka o oczach niebieskich jak ocean. Kiedy go zobaczyła otworzyła szeroko swoje duże oczy i zaniemówiła. Po chwili sprawdziła numer drzwi.
-C-co ty tutaj robisz? Gdzie jest Ayane?
-Śpi w pokoju... a co?- odpowiedziałam zdezorientowany.
-Ale co ty robisz w domu Ayane?
-Uh... nie mówiła ci?
-Eh... nie?
-Bo wiesz, ja...- myślałem czy jej powiedzieć. Jeśli Ayane tego nie zrobiła to chyba miała powód. -Pomagam jej w lekcjach.
-A-aha...- powiedziała zaskoczona. -Mogę wejść?
-Tak...
-Um... gdzie ona jest?- zapytała Kimiko.
Po chwili ciszy drzwi pokoju Ayane się otworzyły. Wyszła zaspana przeciągając się.
-Subaru gdzie ty...- nie dokończyła widząc jej przyjaciółkę w pokoju.
*Ayane*
-K-kimiko?!- powiedziałam zaskoczona patrząc na nią.
-Tak ja!- powiedziała wkurzona. -Jak mogłaś mnie wczoraj zostawić samą z Yoshidą co? Powiedział, że wybiegłaś jak oparzona z lokalu...
-J-ja... przypomniało mi się, że nie wyłączyłam żelazka!
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Dobra... ale ten co tutaj robi?
Spojrzałam na Subaru spanikowana.
-Wpadłem bo mieszkam niedaleko i akurat przechodziłem. Wytłumaczyłem Ayu trochę z chemii...
-T-tak... właśnie!- dziękowałam mu w myślach. Nie chciałam, żeby Kimi wiedziała, że mieszkam z chłopakiem, który jej się podoba.
-No... ja muszę już iść.- mruknął i wziął swoją kurtkę.
-Subaru!- krzyknęłam za nim.
Odwrócił się i spojrzał mi w oczy posyłając mi jeden ze swoich uśmiechów mówiący "o nic się nie martw" i wyszedł.
-Nie mówiłaś, że macie dobre relacje...- powiedziała Kimiko.
-Bo nie mamy...
-Jak to możliwe, że widzę cię w jednym pokoju z chłopakiem a ty nie chcesz go pobić albo zabić?- zapytała zaskoczona Kimi.
-To nie tak...- powiedziałam sama pogubiona w kłamstwach.
-Nie, rozumiem... powoli się do nich przekonujesz!- ucieszyła się.
-C-co? Wcale, że nie! Nadal ich wszystkich nienawidzę!
-Fiu, fiu.... jak sobie chcesz.- wystawiła mi język.
-Kimiko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz