środa, 11 listopada 2015

"Sweet Bloody Roses" - Rozdział 17

"Warto było Cię spotkać, żeby dowiedzieć się, że istnieją takie oczy jak twoje."


        Zarumieniłam się cała.
-To słodkie Yuuki...- pogłaskał moją dłoń.
        Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam wzrok. 
-Nie chciałam, żebyś tego usłyszał...
-Dlaczego?
-B-bo to takie zawstydzające... - mruknęłam.
-Nie musisz się wstydzić tego co do mnie czujesz.
-Ale, ale ja nic do ciebie nie czuje...- powiedziałam zaskoczona. -Ja... kocham Hinate... 
-O-okej...- mruknął trochę speszony.
-Dobranoc.- wyrwałam rękę z jego uścisku a jego ręka bezwładnie opadła na łóżko.
-Dobranoc.
         Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam gorący prysznic. Gdy wyszłam z łazienki mój telefon na łóżku zawirował. Usiadłam i spojrzałam na telefon.
Hinata: Dobranoc księżniczko.
          Zarumieniłam się lekko.
Ja: Dobranoc kochanie
         Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć o tym czy to co powiedziałam Kaiowi to aby na pewno prawda.
        Obudziłam się rano i nie czułam się najlepiej z tym co powiedziałam wczoraj Kaiowi... Zeszłam zmarnowana na dół i zalałam mlekiem musslli. 
        Kai zszedł powoli po schodach. Chyba nie spał.
-Hej.- mruknęłam.
-Cześć Yuuki...- mruknął.
-Dobrze spałeś?- zapytałam.
-Tak, tak...
-To się cieszę...- mruknęłam i zaczęłam jeść płatki.
        Zrobił sobie kanapkę i zjadł ją w drodze do salonu.
        Zjadłam i zanim Kai zdążył wyjść do szkoły powiedziałam do niego.
-Przepraszam za wczoraj... nie chodziło mi o to co powiedziałam...
-A o co?- zatrzymał się
-Jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym... ale nie czuje do ciebie tego... - mruknęłam.
-Rozumiem...
-Kai... ja nie chciałam, żebyś się źle poczuł, wręcz przeciwnie... chciałam, żebyś wiedział, że zrobię dla ciebie wszystko...- mruknęłam.  
-Byłaś kiedyś zakochana w kimś kto kocha kogoś innego? Nie wiesz co teraz przechodzę.
         Spojrzałam na niego zdziwiona i się zarumieniłam. Spuściłam wzrok na swoje buty. 
-Masz racje... nie wiem co czujesz...- mruknęłam cicho.
-Przede wszystkim wielki ból.
         Zaszkliły mi się oczy i czułam ucisk w gardle. 
-Przepraszam...
-Przeprosiny nic mi nie dadzą. Nie skleją złamanego serca i nie sprawią że mnie pokochasz.
         Łzy zaczęły mi kapał na trzęsące się dłonie. Poczułam ochotę wyrzucenia wszystkiego z siebie. Wstałam tak, żeby widzieć jego twarz i powiedzieć mu ro prosto w oczy, chociaż dzieliła nas pewna odległość. 
-Nie obwiniaj mnie o to że zakochałam się w Hinacie! Naprawdę chciałam z tobą być, ale ty zacząłeś mnie od siebie odpychać! Wiesz co się czuje kiedy chłopak, który ci się naprawdę podoba, prosi swojego przyjaciela o chodzenie z tobą?! Czułam się jak rzecz przekładana z jednej ręki do drugiej. Nie dziw się teraz, że Hinata mnie zatrzymał... sam na to pozwoliłeś. - byłam już całkiem zapłakana i wykończona.
-Przykro mi... chciałem tylko, żebyś była bezpieczna.
-Wypchajcie się wszyscy z tym całym bezpieczeństwem! Nie jestem pięciolatką! Potrafię sobie radzić!- krzyknęłam ocierając łzy i kierując się do łazienki.
        Umyłam twarz i spojrzałam w lustro. Miałam całe czerwone oczy. Jak ja się tak pokaże Hinacie? Wyszłam z łazienki i zobaczyłam stojącego w holu Hinate.
-Co się stało księżniczko?- zapytał zmartwiony.
-Nic...- mruknęłam i przytuliłam się do niego. -Tęskniłam.
-Ja też moja śliczna.
-Jedziemy do szkoły?- mruknęłam.
-Pewnie. Gotowa?
        Poszłam po torbę. 
-Teraz tak.
-To chodź.- uśmiechnął się.
         Hinata zawiózł mnie do szkoły. Przez cały dzień siedziałam przymulona i udawałam uśmiech. Kiedy miałam wychodzić z klasy drogę zagrodził mi Ryoko z Harukim. 
-Cześć.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Hej... wczoraj w barze coś ci wypadło z kieszeni...
         Spojrzałam dwa razy na kartkę, którą machał mi przed nosem. To była piosenka, która napisałam dla Hinaty. 
-Skąd to masz!?- chciałam sięgnąć po kartkę, ale on podniósł ją do góry poza mój zasięg. 
         Zaczęłam po nią skakać.
-Czekaj, czekaj. Bardzo nam się spodobała ta piosenka. Mogłabyś napisać dla nas jedną?
-Co?!- zdziwiłam się.
-No, proszę cię tylko o piosenkę.
-Dobrze!- warknęłam i wyrwałam mu z ręki kartkę. -Mam dzisiaj kiepski humor... kiedy coś uda mi się napisać dam wam znać.
-Okej.- uśmiechnął się.
         Przecisnęłam się między nimi 
-Pa. - machnęłam nie odwracając się do nich. 
        Szłam właśnie korytarzem kiedy zobaczyłam, że parę chłopaków rozmawia z Luką. Na początku wydawało mi się to normalne dopóki jeden z nich nie pocałował go w usta. I gdzie jest teraz do cholery Tsuki?! 
        Podbiegłam do chłopaka i wywróciłam go na ziemie siadając na nim okrakiem i przyciskając do podłogi. 
-Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyknęłam.
-Ale co?- zdziwił się chłopak. -O co ci chodzi?
-Dlaczego go pocałowałeś?- zapytałam zirytowana.
-Musiałem pocałować chłopaka. To taki zakład... Luca się zgodził. Rozmawiałem z nim. Pomógł mi żeby oni się mnie nie czepiali.- wskazał na grupkę chłopaków.
        Popatrzyłam na niego zdziwiona. Wstałam z niego i popatrzyłam w stronę chłopaków, którzy patrzyli na mnie zadowoleni. 
-Luca to prawda?- zapytałam Luki.
       Luca był cały czerwony i nie odzywał się.
-Nie. Jaja sobie robię. Ale jesteś naiwna...
       Popatrzyłam na chłopaka wściekła. Podeszłam i złapałam za kołnierzyk od koszuli. 
-Mam dzisiaj naprawdę kiepski dzień... a ty mnie jeszcze bardziej zdenerwowałeś. - warknęłam patrząc w jego karmelowe oczy.
         Złapałam za kołnierzyk i pociągnęłam w dół na wysokość swojej twarzy.
         Przewrócił teatralnie oczami.
-Straszne... i co mi teraz zrobisz?
         Uśmiechnęłam się szeroko. Zamknęłam oczy i udałam, że chce go pocałować. Chłopak na początku był zdziwiony, ale potem zbliżył się do mnie. Gdy nasze usta prawie się zetknęły. otworzyłam oczy a chłopak się momentalnie zatrzymał i wyczuł podstęp. Pociągnęłam za kołnierzyk w dół i dałam mu z kolanka w brzuch. Gdy zwinął się z bólu uderzyłam go z łokcia w plecy. Chłopak leżał na podłodze rozwalony na łopatki. Popatrzyłam na jego przerażonych kumpli. 
-Który następny?- uśmiechnęłam się szeroko.
        Chłopaki spojrzeli po sobie i z przerażeniem uciekli.
-Luca, wszystko w porządku?- podeszłam do niego.
-T-tak.- spuścił wzrok.
-To dobrze.- uśmiechnęłam się do niego. 
        Nie usłyszałam jak chłopak wstał. Złapał mnie od tyłu za szyje ramieniem dusząc mnie swoimi mięśniami. Złapałam za jego przedramię a on podniósł mnie w góre. Nie dotykałam ziemi. Czułam jakby ktoś próbował odciąć mnie siłą od tlenu.
-N-nie! Zostaw ją!- krzyknął rozpaczliwie Luca.
       Z moich oczu zaczęły sączyć się łzy. On zaraz mnie udusi. Nie jestem w stanie trzeźwo myśleć. Machałam nogami i chciałam, żeby to jak najszybciej się skończyło. Już powoli odpływam.
-Hej! Ty! Co robisz z Yuuki?!- nagle, pojawił się Yasuo.
        Yasuo podbiegł do chłopaka i uwolnił mnie z jego uścisku. Chłopak nie ruszał się. Zupełnie tak jakby go zamroził.
        Upadłam na kolana i zaczęłam kaszleć. Nie mogłam złapać powietrza w płuca. Złapałam się za gardło i próbowałam siłą zatrzymać kaszel. Luca podszedł do mnie i pogłaskał lekko po plecach.
-Wszystko w porządku?
        Zaczęłam się trząść i płakać jednocześnie.  Nie potrafiłam zorientować się co się wokół mnie dzieje. Patrzyłam w martwy punkt przede mną i się kołysałam lekko w przód i tył.
-Yuukiś...- przytulił ją mocno. -Już po wszystkim. Zawołać Hinatę?
        Pomachałam potwierdzająco głową i zamknęłam oczy. Bałam się. Co ja gadam... byłam przerażona! Yasuo został ze mną a Luca pobiegł szukać Hinaty.
-Dziękuje.- powiedziałam do niego cicho.
-Nie ma sprawy. Wszystko w porządku?
        Pokiwałam przecząco głową. 
-Boje się.- mruknęłam.
-Już dobrze Yuuki...
        Zwinęłam się jeszcze bardziej. Chłopak nadal był w swoim miejscu. Stał jak kamień i się nie ruszał. Hinata biegł tak szybko ze słyszałam go już za rogiem. Podbiegł do mnie a za nim wykończony Luca. 
-Luca powiedział mi co się stało.- przytulił mnie mocno.
        Wtuliłam się w niego trzęsąc. Kiedy Hinata był blisko poczułam się bezpieczna. 
-H-hinata.- mruknęłam przerażona. -Tak bardzo się bałam.
-Już dobrze. Jestem przy tobie Yuuki.- pocałował mnie w czoło.
        Rozpłakałam się i jednocześnie poczułam ulgę. Hinata podniósł mnie na ręce a ja nie chciałam, żeby mnie nigdy puszczał. Przytulił mnie do siebie i zaniósł do pielęgniarki. Hinata położył mnie na łóżku. Złapałam go za rękę. 
-Zostań proszę.
-Zostanę kochanie... zostanę.
-Mhm... - mruknęłam.  
       Pielęgniarka podeszła do mnie i zaczęła mnie delikatnie dotykać w szyje. Zajęczałam z bólu.
-Nieźle cie poturbował... - westchnęła pielęgniarka. -Musisz wrócić do domu i odpoczywać. A... i Hinata proszę zawołaj Luce. Musze złożyć dokumentacje.
-Dobrze.- powiedział i pocałował mnie w dłoń. -Mogę wrócić z tobą?- spojrzał mi w oczy wyczekująco.
-Pewnie... - uśmiechnęłam się lekko a Hinata pomógł mi usiąść.
-Zaopiekuję się tobą księżniczko.
       Hinata podniósł mnie na ręce. 
-Jesteś słodki. - uśmiechnęłam się.
-Dla ciebie wszystko.
       Hinata zaniósł mnie do auta i poszedł po nasze torby. Kiedy nie było przy mnie Hinaty mogłam myśleć tylko o Kaiu. Nie musiałam się tak na niego dzisiaj rano drzeć. Znowu wyszło na to, że to ja jestem ta zła...
      Hinat wrócił po chwili i wsiadł do samochodu. W jednej ręce miał torby a w drugiej butelkę soku.
-Wziąłem ci picie.
-Dzięki.- wzięłam od niego sok i napiłam się. -Mmm... dobre.
-Cieszę się że ci smakuje.
       Hinata zawiózł mnie do domu. Kiedy wniósł mnie na rękach do domu pokojówka się zdziwiła, ale potem się przywitała i odeszła. Hinata położył mnie na łóżku w moim pokoju. Poszłam do łazienki i przebrałam się w legginsy i porozciąganą bluzkę. Wróciłam do Hinaty, który przyglądał się uważnie mojemu pokojowi.
-Na co tak patrzysz?- zapytałam znienacka siadając po turecku na łóżku.
-Kto jest na tym zdjęciu?
       Podeszłam do niego i wskazywałam po kolei moich przyjaciół. 
-To jest Ola, ja, Kacper i Czarek. Zdjęcie zostało zrobione niecały miesiąc przed moją "śmiercią" - mruknęłam z uśmiechem.
-Twoi znajomi z Polski?
-Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się. -Jedyni nie widzieli we mnie pustej blondynki. Poznali moje problemy i tylko oni wiedzieli kiedy udaje uśmiech a kiedy jest szczery...
-Dobrze jest mieć kogoś takiego.- uśmiechnął się.
-Już ich nie mam...- westchnęłam i wróciłam na łóżko. -Za to mam was. Jednak nigdy nie przestane za nimi tęsknić...
-Może kiedyś pojedziemy ich spotkać?
-Może... - mruknęłam i położyłam się na łóżku zamykając oczy. 
       Kiedy je otworzyłam Hinata mnie obserwował z góry. Jego twarz była oddalona od mojej o zaledwie dwadzieścia centymetrów. Uśmiechał się lekko.
-Na co patrzysz..?- zapytałam.
-Na najpiękniejszą i najukochańszą dziewczynę jaką znam.
       Zarumieniłam się i odwróciłam głowę w bok, żeby nie widział moich rumieńców.
-Kocham cię...
       Przypomina mi się dzisiejsza rozmowa z Kaiem. Zamknęłam oczy i nie mogłam nic powiedzieć. Jakbym nagle miała wątpliwości do tego, że kocham Hinate.
-Hej... co się stało?
       Czułam jakby moje serce rozdzierało się w dwie części. Spojrzałam zaszklonymi oczami w jego oczy.
-Yuuki...
      Zakryłam się kołdrą i rozbeczałam. Hinata przytulił mnie delikatnie. Wytarłam oczy w kołdrę i odsłoniłam się. Popatrzyłam na jego zmartwioną twarz i przytuliłam się do niego mocno.
-Dlaczego płaczesz?
-Mam problemy z Kaiem.
-Jakie? Co się stało?
-Wybacz... ale nie mogę powiedzieć... - mruknęłam przytulona do jego klatki piersiowej.
-Dobrze... nie musisz.
-Dziękuje, że przy mnie jesteś. - powiedziałam.
-Zawsze będę gdy tego zechcesz.
-Zawsze tego będę chciała. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
       Uśmiechnął się.
-A ja zawsze będę.
       Pocałowałam go delikatnie w usta. 
-Kocham cię...
      Przetarł łzy z jej policzków.
-A ja ciebie księżniczko.
      Zamknęłam oczy i zasnęłam. Kiedy się obudziłam to Hinaty przy mnie nie było. Wstałam i miałam już otwierać drzwi, kiedy nagle usłyszałam głos Hinaty.
-Och... naprawdę? Nie wiedziałem...- powiedział smutno Hinata.
-Nie... To moja wina. Nie zasługuję na nią.- o kim oni gadają?
-Kocham ją i naprawdę chcę z nią być, ale jesteś moim przyjacielem... nie chcę cię ranić.
-Chcę dla niej jak najlepiej. Jeśli jest z tobą szczęśliwa to nie będę jej tego odbierał. Ma prawo do własnych wyborów.- cholera... oni gadają o mnie!
      Uklękłam obok drzwi i schowałam głowę w kolanach. Chciałam zatkać uszy, żeby nie słyszeć ich rozmowy, ale nie mogłam, ręce zbyt mi się trzęsły.
-Kai... ty płaczesz?


_______________________________________________________

Bidula mój mały...

Hinata czy Kai? Kogo byście wybrali na miejscu Yuuki? ^^

Do następnego! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz