" Powiedziałam "żegnaj" mimo tego, że tak naprawdę nie chciałam odchodzić."Kiedy rano wstałam Kaia jak zwykle nie było. Zjadłam i pojechałam z Hinatą do szkoły udawając szczęśliwą dziewczynę. Kiedy kończy lekcje i odchodziłam od ławki podszedł do mnie klasowy podrywacz. Chłopak był naprawdę przystojny. Miał szerokie ramiona, widoczne kości żuchwowe i połyskujące jak złoto oczy.
-Hej Yuuki skąd jesteś? Bo chętnie poznałbym takie dupiaste dziewczyny.
Postanowiłam zignorować to co powiedział i poszłam dalej, ale on za mną łaził i darł się na cały regulator pytając mnie "skąd pochodzę". Nagle się uciszył i zdawało się, że wpadł na lepszy pomysł.
-Yuuki zostań moją dziewczyna.- powiedział z uśmiechem.
-C-co? Nie żartuj sobie.- powiedziałam zirytowana.
-Nie żartuje. Jesteś piękna.- powiedział. -A szczególnie twoje piersi.
Zarumieniłam się.
-Błagam przestań.- powiedziałam zawstydzona. Łaził za mną do końca przerwy i błagał mnie, żebym została jego dziewczyną.
-Zrobię wszystko Yuuki.- powiedział wykończony.
-Ahhh..! Zamknij się już!- powiedziałam wściekła. -Chcesz zostać moim chłopakiem? Dobra. Musisz po pierwsze nie całować się z każdą dziewczyną jaka tylko się nawinie. Po drugie nie możesz flirtować z żadną dziewczyną prócz mnie a i oczywiście...- przybliżyłam się do jego ucha.-Sex dopiero po ślubie.
Chłopak stał i wpatrywał się w martwy punkt przed sobą.
-Cofam to... chce filtrować i zaliczać wszystkie dziewczyny.- powiedział zmobilizowany i odszedł.
Wywróciłam oczami i poszłam do następnej klasy.
-Haha. On jest po prostu niemożliwy.- śmiał się Hinata.
-Tak. W ogóle nie zna się na podrywaniu dziewczyn.- mruknął złotowłosy chłopak o ametystowych oczach.
-Hej.- mruknęłam kładąc torbę na swój stolik i wykończona opadłam na krzesło.
-Cześć Yuuki.-uśmiechnął się do niej Hinata.
-O czym gadaliście?- zapytałam.
-O naszym klasowym podrywaczu.
-A... no tak... przed chwilą błagał mnie o chodzenie...- westchnęłam.
-Pogadać sobie z nim?- zacisnął ręce w pięści.
-Nie powiedziałam mu pewną rzecz i chyba się ode mnie odczepił.- zaśmiałam się.
-Okej.-rozluźnił ręce i uśmiechnął się do mnie.
Dwie ostatnie lekcje to W-F. Postanowiłam ćwiczyć. Musiałam założyć krótkie czarne spodenki (zdecydowanie za krótkie) i białą koszulkę. Na szczęście mogłam mieć własne sportowe buty. Słońce świeciło a nauczycielka stwierdziła, że zagramy w siatkówkę. Nic trudnego. Na szczęście dostałyśmy ochraniacze na kolana. Chociaż jestem niska to zostałam atakującą. Kiedy chłopacy skończyli mecz przyszli na sale na ostatnie dziesięć minut. Hinata dopingował mnie a reszta dziwiła się, że zostałam atakującą.
Dwie ostatnie lekcje to W-F. Postanowiłam ćwiczyć. Musiałam założyć krótkie czarne spodenki (zdecydowanie za krótkie) i białą koszulkę. Na szczęście mogłam mieć własne sportowe buty. Słońce świeciło a nauczycielka stwierdziła, że zagramy w siatkówkę. Nic trudnego. Na szczęście dostałyśmy ochraniacze na kolana. Chociaż jestem niska to zostałam atakującą. Kiedy chłopacy skończyli mecz przyszli na sale na ostatnie dziesięć minut. Hinata dopingował mnie a reszta dziwiła się, że zostałam atakującą.
Kiedy się pochyliłam, żeby przyjąć piłkę wszyscy chłopacy zaczęli gwizdać. Zmierzyłam ich zimnym wzrokiem. Kiedy skończyłyśmy mecz. Wzięłam wodę i ruszyłam do szatni a chłopacy nadal gwizdali. Wiedziałam, że te spodenki są zdecydowanie za krótkie. Hinata podbiegł do mnie od tyłu i przewiązał mi przez pas bluzę cały zarumieniony.
Zaśmiałam się cicho.
-Było za bardzo widać...- mruknął spuszczając wzrok.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się. -Później ci oddam
-Możesz nawet nie oddawać. Na tobie na pewno wygląda lepiej.
Poszłam do szatni. Wszystkie dziewczyn patrzyły na mnie krzywo i się nie odzywały. Otworzyłam szafkę i wrzuciłam do niej bluzę Hinaty. Wzięłam szybki prysznic a gdy wróciłam nie było mojej torby. Przebrałam się i zaczęłam jej szukać. Zobaczyłam ją na szafkach. Stanęłam na dwóch krzesłach. Nagle do szatni wszedł Hinata. Ześlizgnęłam się z krzeseł i byłam już przygotowana na upadek kiedy nagle poczułam umięśnione ręce Hinaty. Złapał mnie i objął.
-Już nie puszczę.- zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego.
-Tylko podaj mi proszę torbę.- odkleiłam się od niego.
-Okej.- sięgnął z łatwością na szafkę i ściągnął moją torbę.
Wyciągnęłam jego bluzę z szafki i zarzuciłam sobie przez ramie. Wzięłam od niego torbę i ruszyliśmy razem do auta.
-Jak mecz? - zapytałam z delikatnym uśmiechem.
-Świetnie. Strzeliłem trzy bramki.
-To się cieszę. Ja zdobyłam piętnaście punktów.- mruknęłam obojętnie jakby to było dla mnie nic.
-Łał... to świetny wynik Yuuki.
-Byłam atakującą... tylko ścinałam podawane mi piłki.- mruknęłam wsiadając do auta.
-Poszło ci świetnie.- również wsiadł do pojazdu.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się.
Hinata zawiózł mnie do domu. Pocałowałam go na pożegnanie a on mnie objął tak jakby nie chciał żebym odchodziła. Przesiadłam się mu na kolana. Moje nogi wsadziłam między jego nogi.
-Nie zostawiaj mnie...
-Nie zostawię...- pogłaskałam go po policzku a on złapał za moją dłoń i przycisnął sobie do policzka. Zamknął oczy i zdawał się przytulać do niej. Jego policzek był zimny. Tak jak zawsze. Spojrzał na mnie smutnymi oczami. -Hinata... co się dzieje?- zapytałam przejęta.
-Jestem o ciebie strasznie zazdrosny...
-Hinata...- powiedziałam wyrozumiałym głosem i wzięłam jego zimną dłoń przykładając sobie do policzka. -Jestem tylko twoja...
-Wiem... kocham cię.
-Ja ciebie też.- pocałowałam go mocno w usta a on mnie do siebie przytulił prawie miażdżąc mi żebra.
Całowaliśmy się tak brutalnie, że moja i jego warga zostały rozcięte w tych samych miejscach. Hinata oblizał swoją wargę i rana magicznie znikła a ja przyłożyłam do swojej rękaw koszuli.
-Przepraszam...- mruknęłam i chciałam usiąść na swoim miejscu, ale Hinata mnie zatrzymał i przytulił do siebie.
-Nie przepraszaj. To było przyjemne.
Przytuliłam się do niego a kiedy się odsunęłam na jego koszuli została duża plama z krwi. Zakryłam usta.
-Ja już pójdę...- mruknęłam pośpiesznie wychodząc z samochodu.
Złapał mnie za rękę.
-Czekaj. Zagoję ci ranę.
-Przecież nie możesz... - mruknęłam.
-Nie mogę ci pozwolić tak się wykrwawiać.- powiedział stanowczo
Wsiadłam spowrotem do auta i usiadłam mu na kolanach i ukrywałam zdenerwowanie. Do tąd tylko Kai pił moją krew.
-Na pewno dasz rade?- zapytałam zmartwiona.
-Tak. Tylko zagoję...
-Mhm...- mruknęłam i nastawiłam się lekko.
Zlizał krew z mojej wargi i obślinił przy tym trochę. Zarumieniłam się i spojrzałam na niego.
-Już lepiej?
Wytarłam ślinę Hinaty z wargi i dotknęłam jej lekko. Nic nie czułam.
-Łał... ona naprawdę zniknęła.
-Już nie boli?
Pokiwałam przecząco głową.
-Dziękuje i przepraszam za koszule
-Nie szkodzi. Ta plama podkreśla kolor moich włosów.- zaśmiał się.
Wybuchłam śmiechem.
-Jesteś kochany. Zaprosiłabym cię do środka, ale muszę się pouczyć na sprawdzian z chemii.- powiedziałam niechętnie.
-Nie szkodzi. Ucz się.
-Dzięki. Pa. - pocałowałam go delikatnie w usta i poszłam do domu.
Nauczyłam się perfekcyjnie z chemii i postanowiłam sobie trochę odpocząć. Zeszłam na dół i zobaczyłam Kaia śpiącego na kanapie. Idź dalej. Nie zatrzymuj się. Jednak moje serce wygrało walkę. Zatrzymałam się i usiadłam na skraju kanapy. Yuuki przestań! - krzyczał mój głos w głowie. Odgarnęłam jego włosy z czoła.
-Dlaczego nic nie jest proste...- mruknęłam cicho.
Kiedy patrzyłam jaki jest piękny kiedy śpi zachciało mi się płakać. Chciałam to z siebie w końcu wyrzucić.
-Kocham cię...- szepnęłam załamana.
Otworzył powoli oczy.
Otworzył powoli oczy.
-Yuuki? Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony.
Wzdrygnęłam się i stanęłam na baczność.
-N-nic. Przechodziłam i tak jakoś...- starałam się ukryć zakłopotanie.
-Mówiłaś coś...
-Nic ważnego. Chciałam cię tylko obudzić, żebyś poszedł spać do swojego pokoju bo się przeziębisz.- to zadziwiające jak dobrze kłamie.
-Nie mogę się przeziębić Yuuki...
-Haha...- zdenerwowałam się i mieszałam w kłamstwach. -Nie wiedziałam... ale i tak lepiej idź spać do swojego pokoju...
-Yuuki... co mi powiedziałaś? Nie potrafisz kłamać.- pociągnął mnie za rękę i zbliżył się do mnie twarzą.
Zarumieniłam się cała.
-Nie mogę tego powiedzieć...- powiedziałam spuszczając wzrok.
Westchnął.
-Dobrze...- puścił moją rękę.
Odeszłam od niego pośpiesznie i poszłam do sali kinowej. Miałam oglądać mój ulubiony serial, ale przez te wszystkie problemy i naukę byłam tak wykończona, że zasnęłam. Śniło mi się, że ktoś mnie goni a ja uciekam przez las na posesji Kaia. Pędziłam co sił w nogach. Nagle ktoś wyskoczył mi z boku. Obudziłam się z krzykiem. Do sali wbiegł przerażony Kai.
-Yuuki! Co się stało?
Głęboko oddychałam. To było takie realne. Zwinęłam się w kulkę.
Kai podbiegł do mnie i złapał za rękę.
-Miałaś koszmar?
-Ktoś mnie szukał... ten sen był tak samo realistyczny ja ten... z tobą...- zacisnęłam dłoń na jego dłoni.
-Jaki sen ze mną Yuuki?
Usiadłam i otarłam łzy. Kai klęczał przede mną zmartwiony.
-Bo ja wiedziałam, że się zjawisz w mojej szkole. Śniłeś mi się parę dni przed tym jak cię poznałam.- wydukałam przez łzy jeszcze bardziej zaciskając dłonie na jego rękach.
-A jeśli masz prorocze sny?
Rzuciłam się mu w ramiona. Byłam przerażona. Ktoś mnie szuka.
-Boje się.
-Ciii... nie bój się. Ze mną jesteś bezpieczna.
Zaczęłam się trząść.
-Kai...- powiedziałam drżącym głosem.
Nie mogłam więcej z siebie wydusić. Czułam się jakby mi coś w gardle stanęło a łzy lały się strumieniami. Kai przytulił mnie mocno i pogłaskał po głowie.
-Dz-dziękuje.- powiedziałam przytulając się do niego.
-Chcesz spać ze mną?
-Ja... nie mogę...- powiedziałam wracając do rzeczywistości.
-Dobrze... rozumiem.- mruknął z delikatnym uśmiechem i odszedł do swojego pokoju.-W razie co, wiesz gdzie jestem.
Kiwnęłam głową i wstałam na równe nogi. Poszłam powolnym krokiem do pokoju i położyłam się na łóżku. Udało mi się zasnąć. Jednak znów śnił mi się ten sen. Tym razem zobaczyłam osobę, która mnie łapie. To był Kai. Zaczęłam rzucać się w pościeli krzycząc jego imię.
Do mojego pokoju wszedł Kai.
-Co się stało?! Wołałaś mnie..?
-Nie dam rady... proszę śpij ze mną.- mruknęłam roztrzęsiona.
-Dobrze.- położył się obok mnie.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Nadal się trząsałam. Zacisnęłam pięść na jego koszulce i starałam się uspokoić.
-Znowu koszmar?- zapytał zmartwiony.
-Mhm...- mruknęłam. Bałam się nawet zamknąć oczy.
Objął mnie delikatnie i pogłaskał po plecach.
-Nie ma się czego bać... jestem przy tobie.
-Wiem...- powiedziałam cicho i zamknęłam oczy rozluźniając uścisk aż moja dłoń leżała płasko na jego nie unoszącej się klatce piersiowej. W końcu poczułam się bezpieczna. Moje serce zwolniło i zaczęło bić w normalnym tempie.
-Już dobrze? Dasz radę zasnąć?
-Tak...- powiedziałam pół szeptem. -Dziękuję, że jesteś.
-Proszę... dla ciebie zawsze.
Moje serce zabiło szybciej. Uspokój się bo usłyszy! - mówił mój głos w głowie do samego serca. Chwile później zasnęłam. Śniło mi się, że leżałam z Kaiem w trawie na tej samej łące, na której go pierwszy raz zobaczyłam. Słońce świeciło na jego bladą skórę. Przyglądałam mu się cały czas. Uśmiechał się do mnie delikatnie. Nie chciałam się budzić z tego pięknego snu. Kiedy się obudziłam w środku nocy Kai nadal ze mną spał.
Kai nagle otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie, po czym ni stąd ni zowąd pocałował namiętnie w usta.
__________________________
Co?!?!?!?!?! A-ale kiedy??? J-jak?!
Do następnego miśki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz